- Myślę, że nasza drużyna miała dzisiaj pecha po prostu. Gdyby nie było tych upadków, to później moglibyśmy się lepiej spasować, a tak to ja już jechałem za Iversena, wszystko się zmieniało. Nikt już nie wiedział co robić i szliśmy po prostu – tak jak się idzie – opisywał spotkanie Artur Mroczka.
Pierwsze dwa biegi to serie upadków, które wpłynęły na dalsze losy spotkania.
- Całe zawody były bardzo trudne. Jeśli się w pierwszej serii traci dwóch zawodników, jednego z liderów, drugiego młodzieżowca – zostaliśmy praktycznie w szóstkę po pierwszej serii – mówił Tomasz Proszowski, manager drużyny Unii Tarnów.
Pechowo upadli Mateusz Gzyl i Niels Kristian Iversen. Do końca spotkania żaden z nich nie pojawił się na torze. Dodatkowo, Iversen trafił do szpitala, po upadku bolał go bark.
- Prześwietlenie pokaże, czy to jest tylko stłuczenie, czy to jest coś poważniejszego. Jeśli to coś poważniejszego, no to niemiła informacja dla nas, bo mamy za pięć dni kolejny mecz – dodawał Tomasz Proszowski.
Z kolei Rohan Tangate miał kłopot z silnikami, co przełożyło się na to, że zawodnik męczył się na torze. Trudną sytuację gospodarzy próbował ratować Artur Mroczka.
- Starałem się, widać było, że złapałem optymalne ustawienia i jechałem ostrzej. Ale zabrakło. Dobrze, że pierwszy mecz, wszyscy cali, a nie w szpitalu, bo to też jest ważne - mówił Artur Mroczka.
Od pierwszego biegu widać było, że to drużynie gości sprzyjał los na tarnowskim torze. Prowadzili oni przez całe spotkanie. Przez kilka startów utrzymywali oni 10 punktowe prowadzenie. Później straty próbowała odrabiać Unia Tarnów.
- Jakbym dorzucił te trzy oczka, jeszcze lepiej to by było dużo lepiej. I tak każdemu oczko, dwa i inny wynik. Czym dalej te zawody szły, tym wynik troszkę wyglądał może bardziej obiecująco, ale końcówka się zbabrała strasznie – komentował Ernest Koza.
Zdaniem managera drużyny zabrakło sparingów.
- Nie było możliwości się z kimkolwiek pościgać, a wtedy część rzeczy by na pewno wyszła przy takim konkretniejszym ściganiu, a tak to my nie mogliśmy nic zrobić, gdziekolwiek pojechać. Pogoda była praktycznie wszędzie taka sama i w Tarnowie w tamtym tygodniu odwołaliśmy dwa treningi na trzy godziny przed treningiem – dodawał Tomasz Proszowski.
Następne spotkanie Unia Tarnów rozegra na wyjeździe z drużyną Orzeł Łódź, później – również jako goście zawodnicy Unii Tarnów zmierzą się z Polonią Bydgoszcz. Żużlowe emocje na stadionie przy ul. Zbylitowskiej zaplanowano dopiero na 26 kwietnia. Wtedy Unia Tarnów podejmie Start Gniezno.