- Problem na pewno jest, czy aż taki duży to na pewno zależy od miejsca i od tego, o jakiej porze przebywamy. 15 czerwca dokonaliśmy takich oprysków, ale w ograniczonym zakresie. Dotyczyło to Parku Strzeleckiego, Parku Piaskówka i Parku Sanguszków. Nie całe parki, niecałe powierzchnie tych parków, natomiast miejsca takie zakrzaczone, zaciemnione, gdzie tych owadów jest najwięcej - mówi Stefan Piotrowski, zastępca dyrektora Wydziały Infrastruktury Miejskiej UMT.
Stefan Piotrowski przyznaje, że częste odkomarzanie jest niemożliwe ze względów technicznych, ale także finansowych.
- Musielibyśmy wkroczyć także w grunty prywatne, do których miasto nie ma prawa własności. Jeśli zostawimy spore obszary nieopryskane, to owady latające przemieszczą się i w ciągu kilku, najdalej kilkunastu dni będziemy mieli sytuację podobną. Już tutaj nie wspominam o kosztach, jeśli byśmy tutaj chcieli objąć większą część Tarnowa, ja nie mowie sto procent, ale nawet kilkanaście, czy kilkadziesiąt powierzchni miasta to mówimy o wielu setkach tysięcy - dodaje Stefan Piotrowski.
Zdaniem urzędników opryski przynoszą efekty tylko na chwilę.
- W zależności od pogody i warunków atmosferycznych, bo jeśli wkrótce wystąpią opady to ta jego skuteczność no praktycznie wtedy zanika natychmiast. Jeśli tych opadów nie ma, to przez kilka dni jest on skuteczny, ale to są preparaty chemiczne. Korzystamy z usług specjalistycznych obi to najlepiej jak można stosując też odpowiednie środki i odpowiedni sposób rozpylania preparatu - mówi Stefan Piotrowski.
Zapytaliśmy mieszkańców, czy ich zdaniem odkomarzanie jest potrzebne:
Dodajmy, że w ubiegłych latach miasto prowadziło liczne akcje odkomarzania. Wynajęte wówczas przez miasto firmy specjalnym preparatem spryskiwały zarówno parki miejskie, jak również place zabaw oraz miejsca, gdzie gromadziła się większa liczba mieszkańców.