W upublicznionym w minionym tygodniu stanowisku Grupa Azoty S.A. wyraziła zaniepokojenie podejmowanymi przeze mnie działaniami, które zdaniem autorów pisma zmierzały do ukazania w niekorzystnym świetle działań spółki, zarządu oraz innych spółek Grupy. Od razu spieszę poinformować wszystkich zainteresowanych, iż celem moich działań i publicznie wyrażonych wątpliwości była wyłącznie troska o dobro Tarnowa i jego mieszkańców, nie zaś enigmatyczne „stawianie w złym świetle” działań spółki i jej gremiów zarządzających.
Przypomnę, iż przyczyną zajęcia przeze mnie stanowiska w dwóch dotyczących miasta sprawach była wypowiedź prezesa zarządu Grupy Azoty na antenie Radia RDN.
W pierwszej jej części prezes Wojciech Wardacki podziękował posłom PiS za to, że w nowej ustawie o gospodarowaniu odpadami nie znalazł się zapis dotyczący monitoringu składowisk. Pan prezes stwierdził, że m.in. dzięki tarnowskim posłom „Mieliśmy sukces, bardzo ogromny, związany z regulacjami dotyczącymi odpadów, była groźba montowania na składowiskach odpadów kamer (…)”. To właśnie ów zasugerowany w wypowiedzi brak monitoringu był przyczyną mojego listu do tarnowskich parlamentarzystów, w którym zawarłem propozycję wspólnego przyjrzenia się składowisku Grupy Azoty, zarządzanego przez Jednostkę Ratownictwa Chemicznego, na które to składowisko, z powodu dobiegającego stamtąd odoru, skarżą się od lat mieszkańcy dzielnicy Klikowa. To właśnie ich żądania i naciski na wyeliminowanie zapachowych uciążliwości, formułowane podczas wielu spotkań, skłoniły mnie do zaproponowania parlamentarzystom, szefostwu Grupy Azoty i JRCh oraz mieszkańcom wspólnej wizytacji składowiska i prób zaradzenia problemowi.
Nie wnikając w szczegóły, autorzy stanowiska Grupy Azoty informują w swoim piśmie, iż ustawa nie wyłącza składowiska w Klikowej z obowiązku wizyjnego monitorowania, a monitoring ruszył w latach 2009-2010 i działa dotychczas. Bardzo mnie uradowała ta informacja, bo fakt ten był mi nieznany, podobnie jak mieszkańcom dzielnicy Klikowa. Pozostaje tylko cieszyć się i zasugerować zarządzającym składowiskiem JRCh, aby upublicznili, np. w internecie, obraz z monitoringu składowiska, co wszystkim mieszkającym w jego sąsiedztwie pozwoli na naoczne przekonanie się, iż nie trafiają tam odpady, które powodują tak okropny odór. Bo że tak właśnie jest przekonuje Grupa Azoty w swoim stanowisku, informując, iż Prokuratora Rejonowa i Wojewódzki Inspektorat ochrony Środowiska potwierdzają prawidłowość prowadzonej tam gospodarki odpadami.
Oczywiście pozostanie jeszcze stwierdzenie, co w takim razie jest powodem uciążliwego odoru, który uniemożliwia normalne życie posiadaczom nieruchomości w Klikowej – przecież nie bierze się on znikąd. Tutaj widzę pole do współpracy wszystkich zainteresowanych: Grupy Azoty, władz miejskich i mieszkańców.
Co do budowy drogi dojazdowej do nowej hali sportowej przypomnę, iż miasto sugerowało kilkakrotnie nieodpłatne przekazanie niewielkiego fragmentu ulicy ks. Stanisława Indyka (około 1008 metrów kw.), który po zakupieniu w 2010 roku przez samorząd od ZKS Unia Tarnów wszystkich okolicznych terenów i obiektów (łącznie z byłą halą lodowiska, boiskiem lekkoatletycznym, kortami tenisowymi i kompleksem rekreacyjnym) pozostał własnością ówczesnych Zakładów Azotowych SA, a obecnie Grupy Azoty. Rozmowy na temat przekazania, ewentualnej sprzedaży lub zamiany trwały tak długo, że chwili, gdy hala była już praktycznie już na ukończeniu, a miasto musiało rozpocząć budowę drogi, konieczne było uruchomienie procedur wywłaszczeniowych, aby nie prowadzić prac budowalnych po oddaniu hali do użytku.
Gdyby Grupa Azoty działkę przekazała miastu nieodpłatnie z pewnością nikt nie zarzuciłby władzom firmy niegospodarności, a raczej gest ten spotkałby się z pozytywnym oddźwiękiem jako dobry przykład społecznej odpowiedzialności biznesu.
Co do nadania nazwy związanej z Grupą Azoty (patronatu tytularnego) nowej hali w Mościcach, którą tarnowscy radni określi ostatnio mianem Arena Jaskółka Tarnów, podczas osobistej rozmowy usłyszałem od wiceprezesa Witolda Szczypińskigo jednoznaczne stwierdzenie, iż firma nie jest zainteresowana takim typem działalności sponsoringowej. Gdyby padła propozycja rozmów, z pewnością natychmiast oficjalnie i na piśmie zwrócilibyśmy się do zarządu spółki z odpowiednimi propozycjami i sugestiami.
W mawianym tutaj stanowisku Grupy Azoty czytamy m.in. „(…) jesteśmy m.in. Głównym Partnerem drużyny piłki ręcznej, która będzie rozgrywać mecze w miejskiej hali sportowej, dlatego sponsoring obiektu od lat kojarzonego z Grupą Azoty leży w obszarze naszych zainteresowań.”
Pozwolę sobie w takim razie potraktować ten fragment pisma jako deklarację dobrej woli i chęci rozmów na ten temat ze strony Grupy Azoty i natychmiast wystąpię z odpowiednim wnioskiem zarządu spółki.
„Niestety, nie zawsze nasze zaangażowanie jest doceniane przez lokalne władze” – piszą autorzy stanowiska Grupy Azoty, sugerując jednocześnie, iż jako prezydent Tarnowa uznaję działania sponsoringowe za obowiązek grupy i że próbuję osiągać własne cele polityczne, min. przez „dezawuowanie” i „dyskredytowanie” spółki.
Muszę z całą stanowczością zaprzeczyć tym tezom, bo żadne z działań władz miejskich, w tym również moje, nie pozwalają na wyciągnięcie takich wniosków! Doceniam Grupę Azoty jako największego pracodawcę w mieście i regionie, doceniam niebagatelny wkład firmy w rozwój tarnowskiego sportu poprzez różnego typu działania sponsoringowe, doceniam też aktywność na innych polach związanych z życiem społecznym w mieście. Ale jednocześnie muszę dodać (a nie jest to wcale mój odosobniony punkt widzenia, lecz opinia podzielana przez wielu tarnowian), iż ostatnimi laty Grupa Azoty w pewnym sensie „odsunęła” się od miasta, m.in. znacząco zmniejszając swoje zaangażowanie choćby w współtworzenie kilku imprez kulturalnych o znaczeniu ponadlokalnym, a nawet ogólnopolskim, w porównaniu z latami poprzednimi mniejsze jest również zaangażowanie we wspieranie sportu i rekreacji dzieci i młodzieży, tarnowskich szkół, organizacji pozarządowych i inicjatyw mieszkańców Tarnowa.
Wspólnie i skutecznie działać dla dobra miasta, w którym żyjemy można wówczas, gdy się rozmawia, formułuje akceptowalne dla obydwu stron priorytety, znajduje wspólne sposoby rozwiązywania pojawiających się problemów i różnic. Do takich rozmów serdecznie zachęcam członków zarządu Grupy Azoty, deklarując ze swojej strony pełne otwarcie i dobrą wolę.
Mając na uwadze dobro miasta i jego mieszkańców liczę, iż ta deklaracja nie pozostanie bez echa.
Roman Ciepiela
Prezydent Miasta Tarnowa