- No bardzo miło, nie spodziewałam się tylu ludzi i tylu dzieciaków, że przyjdą i mnie powitają. To jest bardzo, bardzo miłe dla mnie i jestem bardzo wdzięczna za to – wyznaje Aleksandra Kałucka, zdobywczyni brązowego medalu we wspinaczce na czas.
Aleksandrze Kałuckiej na drodze do olimpijskiego złota stanęła dopiero jej rodaczka i imienniczka, Aleksandra Mirosław, z którą w półfinale przegrała o zaledwie piętnaście setnych sekundy.
- Ola mnie po prostu pociągnęła do góry, bo dzięki niej zrobiłam życiówkę, więc też super. Też jestem jej bardzo wdzięczna i też czułam takie od niej takie wsparcie po tym biegu, ze kibicuje mi, tak szczerze kibicuje mi, żebym wygrała ten brązowy medal, ponieważ każdy wie, bieg o trzecie miejsce jest bardzo ciężkim biegiem, bo albo medal, albo nic. Więc starałam się myśleć o sobie, o swoim wykonaniu. Nie o medalu, tylko właśnie o moim dobrym wykonaniu – przyznaje Aleksandra Kałucka, zdobywczyni brązowego medalu we wspinaczce na czas.
Chociaż w klasyfikacji medalowej Polska zajęła dopiero 42. miejsce, Igrzyska Olimpijskie w Paryżu okazały się wyjątkowo szczęśliwe dla tarnowianek.
- Tarnów pokazał, jak bardzo jest dumny. Wszyscy kibicowaliśmy, zarówno Oli, jak i Renacie Knapik-Miazdze. Na dziesięć medali dwa przyjechały do Tarnowa. Wczoraj nasza florecistka i dzisiaj Ola. Dwa brązowe medale w Tarnowie na dziesięć to naprawdę duży sukces. Jestem naprawdę bardzo, ale to bardzo zbudowany i wdzięczny, że tak dużo nas przyszło dzisiaj przyszło podziękować Oli i pogratulować – mówi Jakub Kwaśny, prezydent Tarnowa.
Zarówno przed samą Olą, jak i tarnowską wspinaczką maluje się świetlana przyszłość.
- Teraz będzie odpoczynek, potrzebuję odpocząć, ponieważ Igrzyska kosztowały mnie dużo zdrowia psychicznego, ponieważ to był ogromny stres przez ostatnie tygodnie. Więc odpoczynek, a potem studia za granicą, powrót do treningów, no i powrót do mojej rutyny, bo my głównie trenujemy, jesteśmy zamknięci w halach sportowych, więc wrócę do pracy – zapowiada Aleksandra Kałucka, zdobywczyni brązowego medalu we wspinaczce na czas.
- To jest kolebka wspinaczki na czas. To jest ogromna tradycja i chciałabym, żeby cała Polska o tym wiedziała. I myślę, że dzięki tym sukcesom wreszcie nie będzie trzeba tłumaczyć czym jest wspinaczka sportowa. Dla mnie to jest duża radość, bo przez całe życie musiałam tłumaczyć, na którą górę wyszłam – na najwyższą. A teraz cała Polska kibicuje – zauważa Edyta Ropek, wicemistrzyni świata we wspinaczce.
Warto zauważyć, że zdobywczyni olimpijskiego złota we wspinaczce na czas, Aleksandra Mirosław, również korzystała podczas treningów ze ścianki wspinaczkowej tarnowskiej uczelni.