- Dziś turniej od rana zgromadził rekonstruktorów z całej praktycznie Polski, bo byli nawet z Poznania, z Wrocławia. Przybyli głównie łucznicy, bo Tarnów słynie z turnieju łuczniczego tradycyjnego. To jest chyba największy dla rekonstruktorów turniej łuczniczy, bo tak wielu celów, na tego typu turniejach nie ma nigdzie. Czyli jest to fantastyczny dla nich trening łuczniczy, a przede wszystkim najlepsza zabawa, najfajniejszy sposób spędzania wolnego czasu, właśnie z łukiem, wśród przyjaciół – zaznacza Ewa Kropiowska, prezes Stowarzyszenia Zamek Tarnowski.
- W dniu dzisiejszym był pełny turniej łuczniczy zorganizowany przez znajomych ze stowarzyszenia z Tarnowa. 30 stanowisk, 60 celi, mega męcząca pogoda, bo jest gorąco, więc na otwartej powierzchni było naprawdę gorąco i było dość ciężko, ale dość zabawnie i wesoło. Fajne grono, przyjechało paru ludzi z Sanoka, ze Śląska, praktycznie z całej Polski, więc naprawdę jest czym się bawić i co robić – przyznaje Tomasz Kisilewicz, pomocnik współorganizatorów, mistrz Polski w łucznictwie tradycyjnym.
Jak co roku, punktem kulminacyjnym Zamkomanii była Bitwa o zamek.
- Tym razem będzie to zwycięska bitwa, ponieważ już mogliśmy w tym roku z dumą powiedzieć: „witajcie na naszym zamku tarnowskim”, ponieważ miasto odzyskało już prawo do tego miejsca, z czego się bardzo cieszymy. Po 16 latach zakończył się spór o prawo własności zamku – zauważa Ewa Kropiowska, prezes Stowarzyszenia Zamek Tarnowski.
- Najbardziej mi się podobał Czarny Rycerz.
- Widziałem tylko rycerzy, jak się bili, miecze, łuki, topory, kusze.
- Fajnie było. Strzelali z łuku, tam walczyli.
- Ja widziałem, jak strzelali cebulą.
- Mieliśmy dzielnego reprezentanta, syn wszystkie cebule wyłapywał, że od przeciwników, więc chyba jest zadowolony, ale nie zdążyłam go zapytać, bo jeszcze żyje w ferworze walki.
W straganach bardzo mi się podobał stragan, w którym pan robił ręcznie garnki i miski, bo sam widziałem, jak się robi miskę od początku do końca.
- Pierwszy punkt to trzeba mieć glinę, drugi punkt to jeżeli chodzi o koło garncarskie, to trzeba mieć koło garncarskie. Trzeci, najważniejszy, to są ręce, czyli umiejętności. Toczymy naczynie, odcinamy, odstawiamy do suszenia. Obrabiamy jeszcze w międzyczasie. Proces suszenia powiedzmy do tygodnia czasu. Naczynie ląduje w piecu, jest wypalane na tak zwany biskwit, czyli niższą temperaturę. Później, jeżeli chcemy szkliwić, czyli nadać mu kolorów, użyteczności, właściwości higienicznych, pokrywamy szkliwami, wypalamy jeszcze raz w wyższej temperaturze. To wszystko, produkt gotowy – mówi Marek Bukała, mistrz ceramiki tradycyjnej.
Od kilku lat Zamkomania jest wydarzeniem dwudniowym.
- Jutro zapraszamy od godziny 11:00 do 14:00. Będą również stoiska rzemieślnicze, warsztaty, będą strzelać łucznicy, będzie można spróbować strzelić z łuku, bo również będziemy prowadzić takie warsztaty dla ludzi. Oczywiście są to warsztaty nieodpłatne, zorganizowane przez Stowarzyszenie Zamek Tarnowski, tak jak i cała impreza. Będzie można też porozmawiać z różnymi ludźmi - zaprasza Ewa Kropiowska, prezes Stowarzyszenia Zamek Tarnowski.
Prócz Stowarzyszenia Zamek Tarnowski, w organizacji wydarzenia wzięło udział Miasto Tarnów, Rada Osiedla „Starówka”, Bractwo św. Jakuba oraz Wataha Rycerska.