- Od wielu lat przyjeżdżają do nas autobusy z darami. To jest święty Mikołaj, bo to tak trzeba określić. Te dary są potrzebne w sensie materialnym, bo zawsze są jakąś pomocą. Dla nas są też bardzo ważnym znakiem, symbolem, że ktoś o nas pamięta. Dzieci przychodzą, albo samie, albo z rodzicami do kościoła i to jest rozdawane w kościele w Pnikucie, a oprócz tego mamy jeszcze dwie wspólnoty: w Krukienicach i Tamanowicach, tam my przewozimy dzieciom te dary - wyjaśnia ks. Stanisław Węgrzyński, proboszcz parafii rzymskokatolickiej im. św. Mikołaja w Pnikucie.
Aby poczuć świąteczny klimat prezenty rozdawał Mikołaj. Czekały na niego wszystkie dzieci. Najpierw przyjechał do parafii w Pnikucie, później dotarł do polskiej szkoły w Strzelczyskach.
- Dotarliśmy do głównego celu – jednej z największych szkół polskich na Ukrainie w miejscowości Strzelczyska. To 100% Polacy, polska parafia, szkoła polska, dzieci mówią w języku polskim. To jest główny cel Mikołaja, dzieci już czekają na niego, a on już idzie. Mamy prezenty, mamy radość. Cieszę się, że dotarliśmy - mówi Grzegorz Kozioł, wójt gminy Tarnów.
Do polskiej szkoły w Strzelczyskach uczęszcza 130 uczniów, w przedszkolu zaś jest 11 dzieci. Tu kiedy tylko nadchodzi grudzień wciąż słychać pytania o Mikołaja z Polski.
- Czekamy na świętego Mikołaja. - On ma białą brodę, jest bardzo stary, zmęczony z drogi. - Ma ciężki worek z prezentami. - On przynosi nam prezenty i robi dużo ważnych spraw – mówią dzieci ze Strzelczysk.
- Bardzo czekamy. Spodziewamy się prezentów, są one bardzo przydatne, bo mamy dzieci. To jest żywność, produkty chemiczne, słodycze dla dzieci - mówi mieszkanka Strzelczysk.
- Ten Mikołaj jest spodziewany. Już od kilkunastu lat przyjeżdża do naszej szkoły i już na początku grudnia uczniowie się dopytują czy będzie, czy przyjedzie, czy wpuszczą na granicy, czy przywiezie prezenty. Jest naprawdę bardzo, bardzo oczekiwany. Teraz jeszcze w tych niebardzko ciekawych czasach na Ukrainie kiedy mamy tę wojnę to ten Mikołaj jest takim jedynym Mikołajem, który przychodzi do niektórych dzieci - tłumaczy Elżbieta Kinasz, zastępca dyrektora polskiej szkoły w Strzelczyskach na Ukrainie.
Od lat wyjazd pomocowy dla Polaków żyjących w zachodniej Ukrainie organizuje Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich oddział w Tarnowie.
- W paczkach znajdują się przede wszystkim produkty żywnościowe, są to też rzeczy, które przydadzą się dzieciom, czyli artykuły szkole, zabawki i dużo produktów chemicznych - wyjaśnia Witold Miś, prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich oddział w Tarnowie.
Z całego serca dziękujemy, że Polacy o nas pamiętają. Czasy są nieciekawe, niektórzy w domu też niewiele mają, ale pomagają tym, którzy w domu mają jeszcze mniej. To jest taki wzór do naśladowania - dziekuje wicedyrektor Elżebita Kinasz.
Wizyta na kresach wschodnich była też okazją do uczczenia pamięci o poległych Polakach walczących za Ojczyznę.
- Jesteśmy na Kresach, dawniej była to Rzeczpospolita. W miejscu, w którym stoimy, w miejscowości Mościska zdecydowana większość mieszkańców to byli Polacy. Po II wojnie światowej Mościciska znajdują się na terytorium Ukrainy natomiast pozostały miejsca po Polakach, o których musimy pamiętać. Najbardziej święte dla nas są cmentarze i groby, groby poległych żołnierzy, którzy zginęli tutaj podczas II wojny światowej - mówi wójt Grzegorz Kozioł.
- Pamięć o tych żołnierzach jest bardzo ważna w naszym życiorysie. To pamięć, która budzi niesamowite wspomnienia. Tu są wszędzie nasze barwy biało-czerwone, bardzo ważne tutaj na Ukrainie w tej części bardzo Polskiej - dodaje Anna Pieczarka, poseł na Sejm RP.
W czasie wizyty w Ukrainie odwiedzono także pomnik rozstrzelanych Polaków z parafii Trzcieniec-Lacka Wola, grób żołnierzy generała Andersa we Władypolu oraz cmentarz Orląt Lwowskich we Lwowie.