–My tutaj w nadleśnictwie gospodarujemy na ponad 7 tys. ha na terenie dwóch powiatów i tych kompleksów leśnych mamy naprawdę sporo. Tych miejsc, gdzie się śmieci pojawiają też jest przez to dosyć dużo. Rocznie kwoty, które przeznaczamy na wywóz śmieci to jest rzędu kilkudziesięciu tysięcy. Pieniądze te mogłyby być przeznaczone, chociażby na taką infrastrukturę. Byłoby to z korzyścią myślę dla wszystkich mieszkańców – podkreśla Jan Seferna, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Brzesko.
–To się pewne wiąże z kulturą bycia, zachowania i tym, co się wyniesie z domu, ale ta świadomość na pewno wzrasta, to rzeczywiście widać. Ta edukacyjna funkcja Lasów Państwowych rzeczywiście jest znacząca. Szkoły na naszym terenie, podejrzewam, że u każdego leśniczego, są co najmniej raz w miesiącu. Tutaj w Jodłówce, w związku ze swoim położeniem blisko Brzeska i Bochni, to zainteresowanie jest dosyć duże – mówi Stanisław Rosa, leśniczy Leśnictwa Jodłówka w Nadleśnictwie Brzesko.
Największy problem jest ze śmieciami pozostawionymi przez spacerowiczów, chociażby grzybiarzy. Zdarzają się jednak jeszcze sytuacje, kiedy odpady są specjalnie wwożone i porzucone np. przez przedsiębiorców.
–Pojawiają nam się śmieci takie przemysłowe, czyli jakieś firmy, które sprzątają najprawdopodobniej, żeby nie płacić większych sum, zostawiają je w lesie. To jest duży problem. Tak samo wielkogabarytowe też się zdarzają. Tutaj mamy zurbanizowany teren wokół leśnictwa. Brzesko i Bochnia to dwa duże ośrodki miejskie i zdarzają się śmieci typu: przywieziony cały samochód opon, albo mieliśmy przypadek w stronę tutaj Słotwiny zostawionych samochodowych części plastikowych z ciężarówek. W tym przypadku policja prowadziła dochodzenie – zaznacza Stanisław Rosa, leśniczy Leśnictwa Jodłówka w Nadleśnictwie Brzesko.
–W lesie spotykamy się z najróżniejszego typu śmieciami. Raz zdarzyło się nawet znaleźć balon odpustowy z helem, który przyleciał aż z Drezna. W linii prostej to jest 500 km. To jest taki nieoczywisty śmieć. Zdarzają się również śmieci, które nie wszyscy ludzie traktują jako odpad. To np. trawa, czy gałęzie, które są wywożone do lasu. Nie są one w swoim naturalnym środowisku i również są śmieciem – wymienia Radosław Kalisz, strażnik leśny w Nadleśnictwie Brzesko.
Nadleśnictwo w Brzesku oprócz znajdywania właścicieli porzuconych odpadów po danych umieszczonych w śmieciach, coraz częściej sięga po sprzęt monitorujący w czasie rzeczywistym pozwalający na złapanie winowajców niemal na gorącym uczynku.
–W terenach szczególnie narażonych, gdzie śmiecenie się powtarza montujemy fotopułapki lub wideorejestratory i na tej podstawie jesteśmy w stanie ustalić sprawców, często po numerze rejestracyjnym samochodu. Rozpoznawane osoby pozwala nałożyć mandat karny lub skierować sprawę do sądu z koniecznością uprzątnięcia terenu i zadość uczynieniem – tłumaczy Radosław Kalisz, strażnik leśny w Nadleśnictwie Brzesko.
Nadleśnictwo zachęca także wszystkich do udziału w akcji #zabierz5zlasu. Celem jest rozpropagowanie w mediach społecznościowych idei sprzątania śmieci z każdą wizytą w lesie.