– Tutaj, w miejscowości Nieczajna Górna. Zarówno na pierwszym odcinku, który został ukończony, jak i drugim odcinku drogi, który też został ukończony za kwotę prawie 5 mln złotych, pojawiają się trudności przy nawalnych opadach. One powodują, że woda spływająca z okolicznych pól i działek przebiera w rowach przydrożnych i występują takie krótkotrwałe trudności jak w przypadku ostatnich nawalnych opadów – tłumaczy Lesław Wieczorek, starosta dąbrowski.
Jak mówią przedstawiciele Rady Miejskiej w Dąbrowie Tarnowskiej, problem z wodami opadowymi na tym terenie występował od dawna. Dlatego inwestycja w Nieczajnej Górnej od początku realizacji budziła duże zainteresowanie mieszkańców.
– Wieś położona jest w niecce. Sama droga to właśnie niecka i spływy wszystkich wód idą w kierunku drogi. Zabezpieczały to te rowy, które były. Jeden rów jest kryty. Mieszkańcy też uważają, ja nie będę się wypowiadać za wszystkich, że największe trudności były mniej więcej na odcinku 1,5 km. Takie to są newralgiczne miejsca, które spędzały nie raz sen z powiek mieszkańcom – podkreśla Kazimiera Wąż, radna Rady Miejskiej w Dąbrowie Tarnowskiej.
– Podczas projektowania było bardzo dużo różnych złych zdań na temat budowy tej drogi. Jedni chcieli, drudzy nie chcieli i obawiali się tych wód. Chociaż przedtem też zalewało. Ja mam wiele zdjęć porobionych w 2010 r., kiedy potężna woda narobiła niesamowicie dużo szkód. Zdajemy sobie sprawę, że ta droga w tym momencie powoduje, że mamy sąsiada, który mówi "Ja mam teraz dużo lepiej, niż było przedtem", ale są też tacy sąsiedzi, co mówią "Kurcze, a ja nie miałem tak jak mam teraz. Woda mi weszła na podwórko, bo są za małe przepusty" – dodaje Andrzej Pabian, radny Rady Miejskiej w Dąbrowie Tarnowskiej.
Głównym powodem obaw są gwałtowne deszcze.
– Mam informacje od mieszkańców, że byli nie powiem, że zadowoleni z powodu opadów, ale uważali, że inwestycja dobrze funkcjonuje jak na ten czas i te opady. Krótkotrwałe opady spowodowały, że dzięki właściwie dokładnej analizie pana starosty, bo wiele razy podnosiłam ten temat, zostały rozwiązane te problemy, które nurtowały mieszkańców – mówi Kazimiera Wąż, radna Rady Miejskiej w Dąbrowie Tarnowskiej.
– Prawda jest taka, że inżynierowie, którzy projektowali tę drogę, oni to sobie wszystko narysowali na papierze. Człowiek jest jednak omylny. Najlepszym inżynierem jest pogoda. W tym momencie wiele rzeczy wyszło na jaw podczas opadów, gdzie woda sama pokazała, jak ona sobie widzi zejść. W tym momencie musimy sobie popatrzeć na te szkody, które są wyrządzone i naprawić je, ale mając na uwadze, jak ta woda biegnie. Dokładnie jak sobie pokazała – wskazuje Andrzej Pabian, radny Rady Miejskiej w Dąbrowie Tarnowskiej.
– Sytuacja się poprawiła. Jest lepsza niż była. Gdyby nie to, to by nie tak była wieś zalana. Trudno. Duża anomalia, duża woda. Nie ma rady na to. Nic nie poczynimy temu. Natomiast jest zbudowana droga, chodnik i jest bezpieczniej mieszkańców, dzieci, które idą do i ze szkoły. Droga jest szersza. Zupełnie jest bezpieczniej. Wieś wygląda zupełnie inaczej, bo trzeba powiedzieć prawdę. Oby tylko doszło do tego, żeby zakończyć. Został jeszcze jeden odcinek, żeby skończyć i byłoby to wspaniale – zaznacza Jan Bąba, sołtys Nieczajnej Górnej.
Lesław Wieczorek - starosta dąbrowski, podkreśla, że rowy przy drodze nie są melioracyjne. Ich głównym zadaniem jest przyjęcie wody opadowej z jezdni.