- W tej chwili jest roznoszona, kolportowana przez pocztę gazetka w ilości 50 tysięcy sztuk. Każda rodzina w Tarnowie dostanie tę ulotkę, są tu 3 strony uzasadnienia, dlaczego należy odwołać prezydenta Ciepielę, a na ostatniej stronie jest lista i można ją wrzucić do trzech skrzynek, które są rozmieszczone na terenie Tarnowa, lub zadzwonić do nas przyjedziemy, odbierzemy tę listę. Liczymy na to, że wbrew opinii radnych, którzy nie udzielali wotum zaufania prezydentowi, ale nie chcieli zrobić takiego referendum, mieszkańcy mają takie prawo i jeżeli zbierzemy 9 tysięcy podpisów, to referendum się odbędzie i mam nadzieję, że prezydent Ciepiela zostanie wkrótce odwołany - mówi Marek Ciesielczyk, radny Rady Miejskiej w Tarnowie.
Radny Ciesielczyk wyjaśnia, że do referendum mogłoby dojść na przełomie września i października br. Jego zdaniem organizacja tego typu przedsięwzięcia na kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi ma sens.
- Każdy dzień, każdy tydzień przynosi błędne, fatalne decyzje dla Tarnowa, które podejmuje Roman Ciepiela. Co do kosztów referendum to jest równowartość 2-3 wynagrodzeń dyrektorów w urzędzie miasta. Tych dyrektorów jest około 50, co dziesiąty urzędnik to jest dyrektor. Dodatkowo każdy z mieszkańców, nawet noworodek, jest zadłużony na około 5 tysięcy złotych, jest 500 milionów złotych zadłużenia. Tarnów zaś zajmuje przedostanie miejsce jeśli chodzi o ranking miast na prawach powiatu. Jest 66 takich miast, a Tarnów zajmuje 65 miejsce - tłumaczy radny Ciesielczyk.
Na zebranie wymaganej liczby podpisów poparcia komitet referendalny ma 60 dni. Oznacza to, że w połowie września będzie wiadomo czy dojdzie do głosowania w sprawie odwołania prezydenta Tarnowa.
Co ciekawe, działaniami Marka Ciesielczyka zainteresowała się tarnowska Straż Miejska. Jak wyjaśnia radny miejski chodzi o poruszanie się ulicami miasta samochodem i informowanie mieszkańców o planowanym referendum za pomocą urządzeń nagłaśniających.