- Jedna osoba nie żyje, więc skala zdarzenia i kwestia ewentualnej odpowiedzialności karnej osób, które spowodowały tę katastrofę wymaga, aby to postępowanie było prowadzone w wydziale śledczym - mówi Mieczysław Sienicki - rzecznik prokuratury.
Do chwili obecnej zgromadzono pokaźny materiał dowodowy.
- Zabezpieczono materiał o charakterze dokumentacyjnym i to nie tylko w postaci fizycznych dokumentów, ale zabezpieczono komputery z zapisami, które mogą mieć znaczenie w tej sprawie - wyjaśnia Sienicki.
Przesłuchano również osoby mające wiedzę na temat zdarzeń.
- W tym część osób pokrzywdzonych. Odnośnie relacji pozostałych osób, które doznały poważnych urazów będzie to możliwe dopiero po odzyskaniu sprawności przez te osoby - dodaje rzecznik prokuratury.
Ze względu na to, że istota postępowania polega na znalezieniu przyczyny tego zdarzenia prokuratura powołała biegłych z zakresu budownictwa.
- Dotychczasowe ustalenia wskazują, że do zawalenia się tej konstrukcji doszło pod koniec wylewania płyty betonowej. Ustalono, że wylewanie rozpoczęto w okolicach godziny 12:00 - 29 stycznia - dodaje rzecznik.
Po dwóch godzinach - czyli ok. godz. 14:00 doszło do zawalenia się stropu i spowodowania obrażeń u pracowników, którzy znajdowali się tam znajdowali.
- Ustalenia wskazują, że możemy mieć do czynienia z błędem ludzkim, ponieważ do szalunku użyto materiałów o konstrukcji i metalowej i drewnianej. To były ciężkie prace, ponieważ strop znajdował się na wysokości około 7m - wyjaśnia Mieczysław Sienicki.
Aby potwierdzić, czy w tym przypadku mamy do czynienia z błędem ludzkim i kto właściwie zawinił przy tej katastrofie, należy poczekać na opinię specjalistów. Do sprawy będziemy wracać.