Krok ten ma zwiększyć zdawalność w ośrodkach, które zdaniem Ministerstwa Infrastruktury "dorabiają" się na niezdawanych egzaminach. Dla wielu osób, egzamin na prawo jazdy jest jednym z najtrudniejszych w życiu i wiąże się z niemałymi kosztami. Część teoretyczna, podczas której rozwiązujemy zadania na komputerze, kosztuje 30 zł. Za egzamin praktyczny, podczas którego siadamy już za kółkiem, trzeba zapłacić 140 zł. Za całość egzaminu, zapłacimy więc w sumie 170 zł. Największa rewolucja dotyczyć ma zmiany adresata wpływów z opłat egzaminacyjnych, które bezpośrednio trafić mają do budżetu państwa.
Zmiany należało by poczynić udoskonalając przepisy egzaminacyjne. Sama przynależność Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego do Wojewody nie ma przełożenia na zdawalność kursantów. Bez znaczenia jest fakt, czy pieniądze z opłat egzaminacyjnych trafią do budżetu państwa czy wojewody – komentuje Jarosław Sady, dyrektor tarnowskiego MORD.
Jak się okazuje, to nie jedyne zmiany jakie Ministerstwo Infrastruktury planuje zaprowadzić w egzaminach na prawo jazdy. To także zezwolenie na prowadzenie pojazdu bez uprawnień ale tylko w przypadku, kiedy kursant ukończył już kurs. Warunkiem jest, aby osoba ta znajdowała się pod opieką rodzica. W planach jest także likwidacja pierwszej części egzaminu praktycznego czyli jazdy po placu manewrowym.
Wprowadzenie zmiany są na razie propozycją, poddaną do publicznej dyskusji. Nie wiadomo kiedy i w jakim czasie wejdą one w życie.