Zagacie (woj. śląskie). Pan Jerzy wpadł w poślizg na łuku drogi i wjechał do rowu. Oglądając swoje auto, pięć metrów dalej zauważył motorower leżący na człowieku. Okazało się, że to 79-latek, który dzień wcześniej rano wyjechał z domu. Nikt go nie szukał, nikt mógłby długo nie znaleźć ciała w trawie na uboczu.
TVN24/x-news
09.06.2020 19:02
(aktualizacja 14.08.2023 20:32)
W piątek (5.06) około 14.30 w powiecie częstochowskim na gminnej drodze między miejscowościami Zagacie i Kozaków pan Jerzy stracił panowanie nad swoim renault.
- Padał mocny deszcz, wpadłem w poślizg i do rowu – opowiada.
- Kiedy wyskoczyłem z samochodu, jakieś pięć metrów za sobą zobaczyłem, że motocykl leży na człowieku. Wyciągnąłem człowieka spod motocykla. Miał plamy opadowe – dodaje pan Jerzy.
Dotknął blach na silniku motocykla. - Były zimne – mówi.
Te dwa fakty utwierdziły go w przekonaniu, że nie on potrącił tego motocyklistę. Zadzwonił po policję.
W tym samym czasie, gdy policjanci sprawdzali zdarzenie na drodze między Zagaciem a Kozakowem, z miejscowości w innej gminie, kilkadziesiąt kilometrów od tragedii, ktoś zadzwonił na policję z pytaniem, czy nie legitymowali mężczyzny w wieku 79 lat, który dzień wcześniej, w czwartek rano wyjechał z domu na motorowerze i dotąd nie wrócił. Okazało się, że to ten 79-latek leżał martwy w rowie.
Prokuratura zleciła sekcję zwłok, która ustali przyczynę i czas śmierci. Zlecono także ekspertyzę obu pojazdów - renault i motoroweru.
Podziel się
Oceń
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca. Bądź na bieżąco! Polub naszą stronę na FACEBOOKU!