- To jest wielkie patriotyczne święto i my staramy się w ten sposób uczcić naszych powstańców, tych, którzy przelewali krew za wolną Warszawę, za wolną Polskę. Spotykają się tutaj różne grupy społeczne, stowarzyszenia, organizacje, są z nami harcerze, strażacy. Bardzo cieszę się, że wśród tak licznie zgromadzonych jest tak bardzo duża liczba i grupa młodych ludzi, dla których takie właśnie zgromadzenia, takie spotkania, takie wydarzenia są żywą lekcją historii – podkreśla Tomasz Latocha, burmistrz Brzeska.
- Przychodzą młodzi ludzie, to wciąż nowe pokolenia, to wciąż nowe dzieci. My co roku jakieś kupujemy gadżety, załatwiamy gadżety z IPN-u, kupujemy chorągiewki. Przecież nie kupujemy ich dla ludzi 20-letnich. Dzisiaj ci, którzy zaczynali z nami 13 lat temu, palili race, śpiewali głośno „cześć i chwała bohaterom!” Są to dorośli ludzie, a te młode dzieci to narybek, który pewnie dalej będzie tutaj przychodził i kiedyś, jak nas braknie, pod tym pomnikiem zawsze będzie czczona pamięć tych najdzielniejszych z dzielnych ludzi młodego pokolenia warszawskiego roku 1944. - zaznacza Jarosław Sorys, sołtys Jadownik.
- Wiemy, że w powstaniu zginęło mnóstwo młodych ludzi, także z kręgów harcerstwa, które jest mi bliskim. Wspomnę tylko chociażby o batalionie „Zośka”, o batalionie „Parasol”, które funkcjonowały w ramach formacji Szarych Szeregów. I wiem, że straty osobowe w tych oddziałach sięgały nawet czterdziestu paru procent, na przykład w śródmieściu Warszawy. Wiemy, jak wielką przewagę mieli Niemcy, gdy chodzi o uzbrojenie, gdy chodzi o organizację, wyposażenie. Niemniej pamiętajmy o tych młodych ludziach – mówi Maciej Podobiński, wicestarosta brzeski.
Historycy do dziś nie są zgodni co do liczby poległych w powstaniu warszawskim, zarówno po stronie polskiej, jak i niemieckiego okupanta. Szacuje się, że w jego trakcie zginęło ponad 150 tysięcy cywilów. Ze względu na liczbę ofiar i skalę zniszczeń, od wielu lat toczą się dyskusje nad jego zasadnością.
- Historia powinna nas uczyć, i z powstania powinniśmy wyciągnąć określone wnioski. Podobają mi się i trafiają do mnie słowa osoby życzliwej Polsce, mowa o amerykańskim generale George'u Pattonie. On powiedział kiedyś, to jest chyba takie anglosaskie myślenie, że nie sztuką jest ginąć za ojczyznę. Lepiej jest, żeby za ojczyznę zginął ten, który jest naszym przeciwnikiem, który jest po drugiej stronie. Ja myślę, że my Słowianie powinniśmy ten aspekt taki racjonalny, skutecznościowy, również w swoje myślenie wplatać – zauważa Maciej Podobiński, wicestarosta brzeski.
- Żadna partyzantka nie jest w stanie wygrać z wojskiem frontowym. Założenia tak całej akcji „Burza”, jak i powstania warszawskiego, były takie, że jesteśmy w stanie opanować jakiś teren na jakiś czas, do momentu, kiedy przyjdą regularne siły Armii Czerwonej, bijącej Niemców nadciągających ze wschodu. Stąd powstanie wybuchło dopiero w tym momencie, kiedy pojawiły się pierwsze meldunki o czołgach sowieckich na Pradze, czyli w prawobrzeżnej Warszawie. Okazało się jednak, że Sowieci wstrzymali ofensywę i tak naprawdę pozwolili Niemcom, dali im dwa miesiące na to, żeby utopili powstanie we krwi – opisuje Michał Wenklar, naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Krakowie.
Z okazji obchodów, w Domu Ludowym w Jadownikach zorganizowano wystawę pod tytułem „Powstanie Warszawskie 1944. Bitwa o Polskę”, opisującą krok po kroku przebieg powstania.