- Bardzo się cieszymy, ze możemy zaprezentować po raz pierwszy pojazdy zabytkowe, ale nie tylko. Właśnie tzw., niektórzy mówią 'esioki', niektórzy mówią na to 'papaje', taką polską myśl techniczną, gdzie na wsi, ale nie tylko na wsi, w małych miasteczkach, w miastach nie było ich stać na zakup różnego typu maszyn, sprzętu, sami wymyślali, sami dzięki swojej pracowitości, pomysłowości wynajdywali genialne sprzęty. Tak jak obok stoimy, hybryda, już w latach sześćdziesiątych polska hybryda, polska myśl techniczna miała miejsce – podkreśla Marcin Kiwior, wójt gminy Skrzyszów.
- Mamy przedstawicieli bardzo wielu różnych dziedzin motoryzacji, od motocykli, motorowerów, czyli jednośladów, przez pojazdy użytkowe, przez pojazdy ciężarowe, przez papaje i ciągniki, bo jak sama nazwa wskazuje, chcieliśmy zaprezentować również produkty polskiego rolnictwa wytwarzane jednostkowo przez rolników na własne potrzeby i na konkretne zapotrzebowania – wymienia Tadeusz Roik, współorganizator I Gminnego Zlotu Zabytków Motoryzacji i Papajów.
Papaje często były zasilane silnikami rolniczymi wcześniej napędzającymi piły czy młockarnie.
- To jest taka typowa konstrukcja, którą na myśli miał pan Otto jak tworzył zasady termodynamiki przy uruchamianiu takichże silników, i to dokładnie na wzór tego, co kiedyś ktośtam wymyślił stworzono takiego potwora, który jest sercem większości papajów – opisuje Darek Kapustka, współorganizator zlotu.
- Budowałem je od podstaw całkowicie. Silniki są peugeotowskie, 1.9, 70 koni, no i wszystko jest zbudowane rękoma, każdy jeden element został dorabiany. Części były ze złomu samochodów, ogólnie wszystkie są z samochodów, a elementy wymienne, klocki, tarcze, opony, różne takie rzeczy były nowe. To co było trzeba takie nowe to było nowe kupowane. Czerwonego budowałem dwa lata, po pracy tak wolnymi popołudniami, wstawałem rano wcześniej przed pracą też chwilkę. W końcu to hobby i pasja - podkreśla Łukasz Cieśla, konstruktor dwóch papajów.
Wśród pojazdów można było spotkać zarówno te znane z polskich dróg czasów PRL-u, jak i dzieła zachodniej motoryzacji.
- Pojazd kupiłem przypadkiem jakieś 7 lat temu. Jest w stanie oryginalnym, nic nie jest zmienione, do tej pory nie było nic przy nim robione, sprowadzony z Niemiec. To jest jednak amerykańska technologia, bez wspomagania, jest bardzo ciężki do prowadzenia. To jest silnik V6, 3-litrowy, o mocy 174 koni - mówi Janusz Susłowski, właściciel Pontiaca Fiero 1985.
- BMW 850i z serii Alpina, '91 rocznik. 5,5l silnik, trzysta ponad koni pod maską. Spalanie w trybie miejskim 25, w trybie takim pozamiejskim gdzieś około 10-15 litrów – przyznaje Grzegorz Gardziel, uczestnik zlotu.
- Ja tutaj zmodyfikowałem w tym pojeździe pewne elementy, ponieważ ten pojazd to był tylko multivan. Ja go przerobiłem na tzw. kampera, ja mówię na to minikamper, ponieważ w środku znajduje się tam oprócz łóżka też i toaleta, mam tam też taką minikuchenkę. Oczywiście podróżuję tym pojazdem sobie na jakieś wycieczki, na zloty, ale w tym pojeździe mam wszystko – przyznaje Jan Świątek z Automobilklubu Tarnowskiego, właściciel Volkswagena T3 z 1985 roku.
- Jest to jeden z 1350 egzemplarzy, który został wyprodukowany. Był sprzedawany jako pojazd do samodzielnego montażu. Można było kupić kit w pudełkach i go samemu złożyć. Lata produkcji są to lata, gdzie wszyscy producenci produkowali ciężkie pojazdy, bardzo mocne. Konstruktor tego pojazdu, Colin Chapman, miał zupełnie inną ideę, ponieważ wyprodukował bardzo lekki samochód, lekko ponad 400 kilo – zauważa Kuba Małkiewicz, właściciel Lotusa Seven z 1961 roku.
Nie zabrakło konkursów dla zmotoryzowanych, w tym testu siły uciągu ciągników i papajów czy na najgłośniejszego uczestnika. Publiczność z kolei mogła wykazać się w teście wiedzy z zakresu motoryzacji zabytkowej.