– Dużo się teraz mówi o marnowaniu jedzenia i rzeczywiście zapewne wiele jedzenia trafia do kosza. Stąd też i taka idea lodówki jadłodzielni. Jeżeli mi coś zbywa, to nie wyrzucam do kosza, tylko przekazuje do lodówki, do tej jadłodzielni, a ktoś, kto jest w potrzebie, może z tego skorzystać – tłumaczy ks. Adam Nita, proboszcz parafii katedralnej w Tarnowie.
Jadłodzielnia czynna jest codziennie od rana do wieczora. Zostawiać w niej można kupione produkty jak i samodzielnie przygotowane dania.
– Zostawiamy taką żywność, którą sami byśmy zjedli. To jest najlepsze kryterium. Ważne, żeby to było nieprzeterminowane, nadawało się do spożycia, żeby nie miało jakiś zewnętrznych oznak starości i zepsucia. Jeżeli jest to żywność, która przygotowywaliśmy sami w domu, to ważne, żeby ona była szczelnie zapakowana i opisana: co w pojemniku się znajduje, kiedy to danie zostało przygotowane i z czego się składa – wymienia ks. Adam Nita, proboszcz parafii katedralnej w Tarnowie.
Ks. Adam Nita podkreśla, że skorzystać z pozostawionego jedzenia może każdy, nie tylko osoby ubogie.
– Trzeba powiedzieć, że dosyć szybko to, co zostanie w lodówce, to też szybko znika. Można przytoczyć pewną anegdotę. W sobotę mieliśmy festyn katedralny i jedna pani przyniosła na niego placek. Szła jeszcze na Mszę Św. i sobie pomyślała, że zostawi to ciasto w lodowce, a po Eucharystii sobie go odbierze. Jak już przyszła po liturgii, to już placka oczywiście nie było. Zostawiony placek w lodowce oznacza, że można go zabrać, ale pani była zaskoczona, że tak szybko zniknął i to w całości – mówi ks. Adam Nita, proboszcz parafii katedralnej w Tarnowie.
Proboszcz parafii katedralnej ma nadzieję, że inicjatywa dzielenia się jedzeniem pomoże otworzyć się tarnowianom na drugiego człowieka.