- Jak się okazało jak otworzyłem drzwi to jakby anioł spłynął na mnie, był to fiat 514 cabriolet dwuosobowy, piękny samochód, który był w miarę kompletny. Poszedłem i pan powiedział, że chciałby mieć pieniądze, żeby sobie kupić nowy rower za ten samochód. To były takie wartości w tym czasie, mówimy o wczesnych latach 60. Tak też się stało. Ja mu zaprezentowałem mój rower, który miałem, marki Bałtyk. To był bardzo dobry rower, który dostałem na Pierwszą Komunię i zaoferowałem panu. Rower mu się spodobał, ojca wysłałam, żeby załatwił formalności, tak też się stało, kupiliśmy. Pobiegliśmy z kumplami po ten samochód, stał niedaleko mostu kolejowego, przepchaliśmy i na drugi dzień po całonocnych remontach auto już odpaliło i to było największe moje szczęście- mówi Andrzej Chmielowski, właściciel zabytkowych samochodów.
Każdy pojazd to oddzielna historia. W swojej kolekcji pan Andrzej posiada m.in. samochód, który należał do Karola Wojtyły. Możemy podziwiać także Forda z 1916 roku, czy samochód sprowadzony ze Stanów Zjednoczonych, który obecnie jest jednym z ulubionych.
- Kocham wszystkie zabytkowe samochody, natomiast ulubionym jest ten, który tutaj stoi. Ten samochód stał w takiej wiacie tam u kogoś. Pod koniec lat 90. siostra dała mi znać, że jest taki samochód i za parę dolarów odkupiłem i on tu jest i jeździ od tamtego wieku jeszcze ubiegłego, albo jeszcze wcześniej, ponieważ to lata 90- dodaje.
Pan Andrzej nie tylko uczestniczy w zjazdach zabytkowych samochodów, ale także porusza się nimi na co dzień. Jak mówi, zawsze wzbudza zainteresowanie wśród mieszkańców Tarnowa. Sam również widząc zabytkowy pojazd nie przechodzi obojętnie.
- Cały czas we mnie tkwi ten konik, ta pasja samochodowa. Nie przechodzę obojętnie gdy widzę jakiś pojazd zabytkowy, żeby się nie zapytać, co to, jaka historia tego samochodu, ewentualnie czy na sprzedaż i w ten sposób udało mi się odkupić parę samochodów, które naprawiłem. Był czas kiedy sam naprawiałem, ale teraz w związku z tym, że wiek jest swój sam nie naprawiam, a koszty remontów samochodów są teraz ogromne. Cała moja inicjatywa niestety się spaliła, żeby remontować zabytkowe samochody, ponieważ to są własne pieniądze nikt nie daje, nie sponsoruje, tylko trzeba samemu zapracować na to, aby ten samochód mieć, wyremontować go i jeździć- wyjaśnia.
W rozmowie z nami dodaje, że naprawy aut uczył się od taty, który w wojsku był w plutonie reperującym samochody. Warto wspomnieć, że mimo posiadanej kolekcji marzeniem pana Andrzeja jest nabycie przedwojennego samochodu sportowego.