- Wirus został stwierdzony u gatunku ptaka dzikiego, jakim jest mewa śmieszka. Fizycznie wygląda to tak, że jest bardzo duża śmiertelność tych ptaków, to są setki. Prawdopodobnie wiąże się to z tym, że one mogą być w słabszej kondycji i wirus ma obecnie powinowactwo do tego gatunku - wyjaśnia Agnieszka Drebot, zastępca Powiatowego Lekarza Weterynarii w Tarnowie.
W rejonie zbiornika wodnego oprócz padłych ptaków są też żywe mewy. Dla nich trwa okres lęgowy. Na ten czas przylatują one m.in. w okolice Tarnowa. Teraz są ich tu tysiące. W tym miejscu pracują też służby weterynaryjne, które starają się ograniczyć rozprzestrzenianie wirusa.
- Jedyne co możemy zrobić w przypadku dzikich ptaków to zbieranie tego padłego ptactwa. Spróbujemy na tyle, na ile będzie to możliwe odkazić teren, musimy ograniczyć też przebywanie w tym rejonie osób postronnych - tłumaczy Agnieszka Drebot.
Obszar występowania ptasiej grypy w regionie tarnowskim to nie tylko Zabawa, zahacza on również o powiat brzeski i dąbrowski. W związku z tym w najbliższym czasie wojewoda małopolski może wydać stosowny nakaz, który będzie miał za zadanie zahamowanie rozprzestrzenianie się wirusa ptasiej grypy.
- Obostrzenia będą takie, żeby ten drób przydomowy zamykać w kurnikach. Woda i pasza, karmienie wyłącznie w środku w budynkach, zabezpieczona pasza przed kontaktem z ptakami dzikimi, ograniczenie przemieszczania zwierząt domowych, drobiu domowego - podkreśla zastępca Powiatowego Lekarza Weterynarii w Tarnowie.
Służby weterynaryjne apelują również by nie przebywać w miejscu, w którym znajdują się martwe ptaki. W przypadku znalezienia ich nie należy ich dotykać, tylko powiadomić inspekcję powiatową, ponieważ wirus ptasiej grypy może być też groźny dla ludzi.