Kościelnik, którego zaraz po wypadku najważniejsze osoby w PiS obwołały winnym, wyznał, że po sześciu latach sądowej batalii jest już zmęczony procesem, którego biegowi podporządkowane było w tym okresie całe jego życie. Odnosząc się do wyroku, nie wykluczył dalszej walki o uniewinnienie.
Kościelnik prawomocnie uznany za winnego wypadku z udziałem kolumny wiozącej B. Szydło. Sąd odstąpił od wymierzenia kary
Kierujący seicento Sebastian Kościelnik został prawomocnie uznany za winnego nieumyślnego spowodowania przed sześciu laty kolizji z limuzyną wiozącą ówczesną premier Beatę Szydło. Sąd odstąpił jednak od wymierzenia kary.
W ustnym uzasadnieniu wyroku podkreślono, że sąd uznaje za wiarygodne zeznania świadków oraz "skruszonego" oficera BOR, z których wynikało, że - wbrew zapewnieniom ze strony służb - jadąc ulicami Oświęcimia kolumna wioząca Szydło nie używała obowiązkowych sygnałów dźwiękowych. Jednak mimo to szczegóły manewru, jaki wykonywał kierowca seicento, wskazują - według biegłych z zakresu ruchu drogowego - że przyczynił się do kolizji z rządową limuzyną.