- Wielu kierowców przyznaje, że nie jest to tylko kwestia pieniędzy. Oczywiście pieniądze są ważne, ale ważne jest też to jak byli traktowani w MPK. To jest sprawa wizerunkowa i tego się nie naprawi z dnia na dzień. Wydaje się też, że MPK nie chce niczego naprawić, bo nic się nie zmieniło. Niby kary się zmniejszyły, ale za to MPK karze ich teraz na inne sposoby – mówi Jacek Mossakowski, Platforma Komunikacyjna Krakowa.
Kierowcy, którzy odeszli z pracy przekonują, że w MPK stosowany jest swego rodzaju „system represji” wobec kierowców. Władze MPK tłumaczą jednak, że braki personelu spowodowane są czynnikami niezależnymi od firmy.
- Nie ma chętnych do pracy na tym stanowisku, no i oczywiście my już od dłuższego czasu staramy się na to reagować. Myślę, że osoby, które mieszkają w Krakowie doskonale widzą ile jest reklam, informacji właśnie skierowanych do kandydatów na stanowisko kierowców, motorniczych – powiedział Marek Gancarczyk, rzecznik MPK Kraków.