Busko-Zdrój (woj. świętokrzyskie). Nachodzą trudne czasy dla szpitali powiatowych – alarmują ich zarządcy. Problemem ma być nie tylko podwyżka cen gazu i prądu, ale też nowa siatka płac. Trudności ma między innymi szpital w Busku-Zdroju (woj. świętokrzyskie), który miesięcznie zadłuża się na blisko półtora miliona złotych. Tylko po to, by móc funkcjonować.
- Miesięcznie na pokrycie nowych wynagrodzeń wynikających z ustawy, a także na bieżące funkcjonowanie szpitala, brakuje 1 300 000 złotych – mówi Grzegorz Lasek, dyrektor buskiego szpitala.
Jak zaznacza Lasek, na koniec roku zadłużenie szpitala będzie jeszcze wyższe, niż wynikałoby to z matematyki – Co i rusz firmy, dostawcy różnych materiałów i leków, w związku ze skokami walut, piszą pisma zapowiadające nieprzewidziany i niezależny od nich skok cen. To wynika z całej sytuacja, która panuje w Polsce i na świecie – wyjaśnia dyrektor.
Rozmówca TVN24 podkreśla, że szpitale obecnie leczą na kredyt i nie wiadomo, jak długo firmy będą zgadzały się na takie rozwiązanie. O przewidzianych w ustawie podwyżkach dla pracowników mówi, że są to "wyceny wzięte z sufitu".
- Mam informację ze świętokrzyskiego oddziału NFZ, że te wyceny wynikają wprost z tych przesłanych z Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, ale nie przystają do realnych kosztów. Zapraszam do szpitala ministra zdrowia, chętnie pokażę, na co wydajemy pieniądze i ile kosztuje leczenie pacjentów – przekonuje Lasek.