Ta sytuacja na szczęście jedynie wyglądała groźnie - dostawczego fiata na torach kolejowych zaparkowano z premedytacją, w kabinie siedziały manekiny, a lokomotywa jechała z prędkością zaledwie 30 kilometrów na godzinę. Samo zderzenie było zaś symulacją służącą strażakom jako sposobność do treningu.
Zdjęcia dają jednak do myślenia - w rzeczywistości pociąg mógłby jechać szybciej, lokomotywa mogłaby ciągnąć kilkadziesiąt wagonów, na torach między rogatkami mógłby utknąć znacznie "miększy" i lżejszy od dostawczaka samochód osobowy, którego pasażerowie byliby ludźmi z krwi i kości. Warto pamiętać, że droga hamowania pociągu może przekraczać kilometr, a blachy samochodowych nadwozi w konfrontacji z frontem pociągu rwą się jak kartka papieru.
Pozostaje mieć nadzieję, że udostępniane przez policję i kolej mrożące krew w żyłach filmy z kamer na przejazdach, dokumentujące często tragiczne wypadki, wreszcie przemówią do wyobraźni tych wszystkich kierowców, którym niefrasobliwość i niewiedza podpowiadają na widok opadających szlabanów: "śmiało, jeszcze się zmieścisz".
Podziel się
Oceń
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca. Bądź na bieżąco! Polub naszą stronę na FACEBOOKU!