Program Kruk – bo taką nazwę nosi plan zakupu nowych maszyn bojowych – wlecze się od wielu lat. Teraz jednak przyspiesza, a wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz ogłosił, że do 2024 roku polska armia otrzyma nowe śmigłowce szturmowe.
Co to za sprzęt? Helikoptery przeznaczone do bezpośredniej walki. Potrafią wychylić się za koron drzew, odpalić rakiety, zniszczyć wrogi cel i zniknąć. Polska ma takie maszyny, ale to przestarzałe MI-24 produkcji radzieckiej, które zyskały sławę, gdy Związek Radziecki chciał podbić Afganistan.
Polska nie chce już używać 30 „postrachu Talibów”, bo tak podczas wojny afgańskiej ochrzczono MI-24. Nazywa się je także „latającymi czołgami”. Skurkiewicz mówi, że na świecie jest przynajmniej kilka innych krajów produkujących tego typu maszyny. Nie jest jednak tajemnicą, że Polska swój wzrok kieruje w stronę dwóch maszyn.
– Rozmawiamy o kolejnych dostawach rakiet HIMARS, również rozmawiamy na temat kolejnych eskadr samolotów wielozadaniowych. A wkrótce będziemy rozmawiać o śmigłowcach szturmowych, bezzałogowcach, czyli o tym wszystkim, co jest potrzebne, aby wzmocnić system obronny Polski – powiedział podczas kwietniowej wizyty w USA Mariusz Błaszczak, szef MON.
Obie produkcje, które są na celowniku Polski, to konstrukcje amerykańskie: Bell AH-1Z Viper i Boeing AH-64 Apache.
Pierwszy wywodzi się ze śmigłowca Cobra, którego USA używały jeszcze podczas wojny w Wietnamie. Viper pierwszy lot wykonał pod koniec 2000 roku. Po trzech latach rozpoczęła się produkcja, ale dopiero w 2010 r. Viper był produkowany na pełną skale. Oznacza to, że konstrukcja – stale unowocześniana – jest stosunkowo nowa.
Viper to dwumiejscowy śmigłowiec z modułową awioniką, systemem termowizyjnym, hełmami pilotów z wyświetlaczami na przeszklonej przyłbicy. Piloci mogą zamieniać się zadaniami i w zależności od potrzeb – jeden może sterować, a drugi obsługiwać uzbrojenie. A to stanowi trzylufowe działko kalibru 20 mm czy kierowane i niekierowane pociski rakietowe 70 mm.
Boeing AH-64 Apache to także legendarny śmigłowiec, którego USA używały podczas wielu konfliktów zbrojnych. Niech nikogo nie zmyli fakt, że maszyna pochodzi z 1975 roku, bo jest stale modernizowana, a najnowsze rozwiązania pochodzą już z XXI wieku. To np. opancerzona kabina, nowoczesna aparatura nawigacyjna.
Śmigłowiec może latać w kompletnych ciemnościach, a wszystkie odczyty przyrządów pilot otrzymuje na wyświetlaczu na hełmie. Działko na cel jest naprowadzane ruchem głowy pilota. Maszyna może lecieć dalej nawet z uszkodzonymi łopatami wirnika, a podczas upadku jej konstrukcja ma zapewniać załodze niemal 100-procentowe bezpieczeństwo.