Na zachodzie Europy sprzedaż rowerów elektrycznych stale rośnie. Już teraz sprzedaje się ich więcej niż rowerów tradycyjnych. Do Polski także dociera ten trend i mimo że nie przybiera on jeszcze europejskich rozmiarów, to już jest widoczny. Sprzedawcy rowerów wskazują, że coraz więcej klientów pyta o e-rowery, a rodzimi producenci poszerzają ofertę.
Badania rynkowe wskazują, że dziś sprzedaż e-bike'ów stanowi góra 5 proc. całego polskiego rynku, ale już za cztery lata będzie to aż 25-30 procent.
Będą pieniądze
Ten plan może się powieść dzięki takim działaniom, jakie podejmują władze Gdyni, które zdecydowały, że dopłacą mieszkańcom do zakupu e-roweru. Miasto dołoży 50 procent wartości sprzętu, ale maksymalnie 2,5 tysiąca złotych.
- Dotacja jako forma zachęty do zmiany, choćby częściowo, nawyków transportowych jest jednym z elementów realizacji Europejskiego Zielonego Ładu oraz innych dokumentów strategicznych, a mających na celu przeciwdziałanie zmianom klimatu i poprawę jakości życia, w tym zdrowia Europejczyków - mówi Marek Łucyk, wiceprezydent Gdyni.
Odpowiednie przepisy wejdą w życie w połowie maja. Wówczas rozpocznie się nabór wniosków o przyznanie dofinansowania. Dokumenty będzie można składać do 15 października. Nie będzie komisji przyznającej punkty - będzie obowiązywała kolejność złożenia wniosku.
Trzeba pedałować
Wiele osób może sądzić, że posiadacz e-roweru nie musi już pedałować. Mylą się, bo elektryczny silnik nie wyręcza człowieka, ale służy jako wspomaganie. Modele Pedelec (od angielskiej nazwy pedal electric cycle) są wyposażone w silnik, żeby jednak jechać, trzeba pedałować.