"Żenady w wykonaniu FIFA ciąg dalszy. Na Ukrainie Rosjanie mordują cywili, a w Zurychu postanowili grać na czas i poszukać rozwiązania, żeby nie ukarać Rosjan walkowerem. Jeden z pomysłów to przełożenie meczów barażowych naszej ścieżki B na czerwiec. To jakiś absurd" - poinformował na Twitterze Sebastian Staszewski, dziennikarz sportowy Interii.
I dodał: - "To niesamowite, że w głowie jakiegoś technokraty z Zurychu w ogóle pojawiła się myśl o przełożeniu meczu z Rosją... Może oni mają tam tylko rosyjskie kanały informacyjne? PZPN czeka wciąż na decyzję, która ma być ogłoszona jutro. Wszyscy liczą na to, że będzie ta jedyna właściwa".
Przypomnijmy, że mecz Rosja-Polska miał odbyć się 24 marca. Polski Związek Piłki Nożnej jednak w oficjalnym oświadczeniu poinformował, że nie ma zamiaru grać ze Sbroną ze względu na wojnę, jaką Rosja toczy w Ukrainie.
FIFA na oświadczenie odpowiedziała bardzo symbolicznymi sankcjami i wyszczególniła wówczas trzy punkty, które musi spełniać piłkarska reprezentacja Rosji. Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej zakazała Rosjanom rozgrywania meczów na własnych stadionach oraz odgrywania hymnu państwowego przed meczami. Dodatkowo reprezentacja miała występować pod nazwą "Football Union of Russia (RFU)" i nie mogła używać swojej flagi.
Do komunikatu bardzo szybko odniósł się Cezary Kulesza, prezes PZPN. Napisał, że decyzja FIFA jest nie do zaakceptowania. "W sytuacji wojny na Ukrainie nie interesuje nas gra pozorów. Nasze stanowisko pozostaje bez zmian: reprezentacja Polski NIE ZAGRA z Rosją w meczu barażowym, niezależnie od nazwy rosyjskiej drużyny" - argumentował szef polskiej piłki.
Po fali krytyki, jaka spadła na Międzynarodową Federację Piłki Nożnej, zmieniła ona swoją wcześniejszą decyzję i zawiesiła reprezentację Rosji we wszystkich rozgrywkach międzynarodowych. Jak się okazuje, ta racjonalna i chyba jedyna słuszna decyzja może się teraz zmienić.