- Zimno, nie mamy ogrzewania od tamtego tygodnia z wyłączeniem mojego komina, który też jest do remontu. W tamtym tygodniu w środę było zadymienie całego strychu, są kominy dziurawe i jesteśmy całkowicie bez ogrzewania – żaliła się pani Jolanta.
- W mieszkaniu jest zimno. Nic się nie dzieje, wszyscy próbują podjąć jakąś decyzję. Dostaliśmy piecyki żeby się dogrzać. Mają one 2000 V, włączając 5-6 takich piecyków wybije pion, albo po prostu spłoniemy. To są słowa pana elektryka – dodawała pani Zofia.
Sprawa braku ogrzewania została zgłoszona do gminy.
- Mieszkańcy zostali wyposażeni w grzejniki prądowe. Tam jest słaba instalacja, która nie do końca zdawała egzamin, tylko że mieszkańcy chcieli grzać pełną mocą. Zostali pouczeni, żeby te grzejniki grzały na troszeczkę mniejszą moc, aby można było te podstawowe warunki na czas remontu zabezpieczyć – tłumaczył Wiesław Armatys, zastępca burmistrza gminy Radłów.
Przedstawiciel gminy równocześnie dodaje, że podjęto działania mające na celu naprawę rozszczelnionego komina. Jednak jak relacjonuje zastępca burmistrza ekipa została przegoniona z miejsca remontu.
- Nie wiem dlaczego, być może są jakieś argumenty, które zostały przekazane zostały wezwane różne instytucje typu straż pożarna, policja, inspekcja pracy – nie wiem co było tego powodem. Wykonawca przerwał prace i powiedział, że w takich warunkach pracował nie będzie - wyjaśniał Wiesław Armatys, zastępca burmistrza gminy Radłów.
Mieszkańcy stawiają zarzuty, że budowlańcy byli pod wpływem alkoholu. Jednak nie zostało to sprawdzone, bo ekipa remontowa opuściła ul. Biskupską przed przybyciem wezwanych służby. Remont został wznowiony we środę.
- Weszła tam ekipa remontowa – ci sami ludzie, którzy rzekomo zostali w piątek przez tych mieszkańców przegonieni, ale którzy po ich sugestiach zeszli z placu budowy. Teraz okazało się, że przy jednym z kominów była jakaś ingerencja osób trzecich. Ja nie dochodzę co tam się działo. Szkoda, że tak się podziało, natomiast w tej chwili trwają prace remontowe mam nadzieję, że one w perspektywie kilku najbliższych dni się zakończą – wyjaśniał Wiesław Armatys.
Dodatkowo, mieszkańcy bloku skarżą się, że zmuszeni są mieszkać w bardzo trudnych warunkach i liczą:
- Na pomoc gminy, na szybki remont. Remontowanie kominów wymianę okien, w co niektórych mieszkaniach – bo ja się o to staram 13 lat, pół mieszkania ogrzewam prądem, więc rachunki są, jakie są – wyjaśniała jedna z mieszkanek bloku przy ul. Biskupskiej.
- Tak naprawdę obiecywane jest od ponad 15 lat, że będzie zrobione jedno, drugie, trzecie, piąte – nic się nie dzieje. Pan zarządca obiecuje po prostu, rzuca słowa na wiatr – dodawała druga z mieszkanek.
Gmina odpowiada.
- My mamy przygotowane w tej chwili okna do wymiany, mamy zabezpieczone 15 okien do wymiany. Mieszkańcy wymuszają na nas te pracę, a ja mówię, że my im tego nie zrobimy. Jak im bardzo potrzeba to mogą te okna wymienić, my im ten czynsz w jakiś sposób umorzymy. Tylko potrzebna jest dobra wola, a nie tylko ciągle awantury. Mieszkańcy ul. Biskupskiej, a właściwie wąska grupa chce podporządkować sobie cały urząd i pozostałych mieszkańców i my do tego tez nie dopuścimy. Problem bierze się też m.in. stąd, że grupa mieszkańców od kilku dobrych lat zalega z opłatami. Rozpoczęło się po prostu dochodzenie należności i rozpętała się duża awantura – odpowiadał Wiesław Armatys.
Gmina Radłów wyjaśnia, że mieszkańcy bloku przy ul. Biskupskiej 6c mają spore zaległości w opłatach za czynsz, wodę czy śmieci. Obecnie urząd stara się wyegzekwować niezapłacone dotąd należności.