Chodzi o 10 mln zł, które w lutym wpłynęły na rachunek miasta Kraków. Pieniądze przelał obcokrajowiec, pracujący w branży informatycznej w Londynie. Kilka dni wcześniej spotkał się z prezydentem Krakowa Jackiem Majchrowskim i powiadomił o swoim planie. Miasto nie chwaliło się publicznie tą kwotą, ale wszystko wyszło na jaw. Wiadomo także, że pieniądze zostaną przeznaczone na budowę wielopoziomowego parkingu i centrum muzyki.
O tę sumę zaczęli oficjalnie pytać radni. Jednak prezydent nie ujawnia, kto jest tajemniczym darczyńcą. W piśmie, jakie otrzymał radny Michał Drewniacki, władze Krakowa tłumaczą, że gdy budowa centrum nauki się zakończy, to dane obcokrajowca zostaną upublicznione, a jego postać odpowiednio uhonorowana. Do tego czasu nie ujawnią personaliów darczyńcy.
Jednak jak donosi portal Onet, dla lokalnych samorządowców i dziennikarzy to za mało. Chcą wiedzieć, kto przekazał pieniądze i podają kilka powodów. Jednym z nich jest fakt, że środki na miejskim koncie stały się w momencie wpłynięcia publiczne. Nie spisano także umowy darowizny, w której darczyńca mógłby zastrzec sobie anonimowość. Jak mówi radny Łukasz Maślona, chodzi także o wykluczenie, że środki mogą pochodzić z nielegalnych interesów.
„Rozważam, czy nie pójść z tą kwestią do sądu administracyjnego, skoro prezydent Jacek Majchrowski nie chce ujawnić tego, kim jest darczyńca. Uważam, że takie kwestie powinny być jawne. Radni powinni mieć wiedzę, bo to oni kontrolują prezydenta i ewentualne zmiany w budżecie.” - powiedział dziennikarzom Drewnicki.