To miał być kilkudniowy, wymarzony męski wypad na ryby. Aby w spokoju powędkować 70-latek ze szwagrem i kolegą przyjechali do Małopolski, aż ze Śląska. Zatrzymali się na obrzeżach Tarnowa, nad brzegiem Dunajca i w tak pięknych okolicznościach przyrody cieszyli się swobodą. Ale ich spokój został wkrótce zakłócony, bo najstarszy na własne życzenie został zatrzymany i usłyszał m.in. korupcyjne zarzuty.
Tarnowska policja otrzymała informację o „zaparkowanym” poza jezdnią na peryferiach miasta samochodzie. We wskazanym miejscu patrol drogowy zastał leżącego w rowie, nieopodal rzeki Dunajec osobowego volkswagena. Przy aucie obecny był także kierowca. 70-letni mieszkaniec województwa śląskiego tłumaczył się, że kiedy wracał swoim Golfem z pobliskiego sklepu gdzie udał się po papierosy na łowisko, nie zapanował nad wozem i „wypadł” z zakrętu drogi, kończąc jazdę w fosie. Szczęście w nieszczęściu nic złego mu się nie stało.
I tu właściwie można by postawić kropkę, gdyby nie czujne nosy policjantów, które nawet z daleka wyczuły zabroniony kierowcom zapach „procentów”. Na ich wyraźną prośbę starszy pan wydmuchał prawie 2 promile alkoholu. Jednak jeszcze ciekawiej zrobiło się chwilę później, kiedy to 70-letni Ślązak wyciągnął 500 złotowy plik banknotów, za pomocą którego usiłował przekupić policjantów, byle tylko zapomnieli o całej sprawie. Ku jego niezadowoleniu nie zapomnieli i zakończyli sprawę mocno nie po jego myśli. Zatrzymany wędkarz w towarzystwie mundurowych odwiedził prokuraturę w Tarnowie, gdzie usłyszał zarzut łapownictwa i prowadzenia auta w stanie nietrzeźwości. Tylko za pierwszy z czynów grozi do 10 lat więzienia. Nie trzeba chyba dodawać, że stracił również prawo jazdy i dodatkowo czeka go trzyletni zakaz siadania za kierownicą oraz wpłata pięciotysięcznej kary na działający na rzecz przeciwdziałania przestępczości Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym.
Podsumowując - wypad na ryby mu się udaał.”