Protagoniści… czyli kto?
Protagonista to nikt inny jak główna postać w danym tekście kultury. Protagonistą jest Superman w Supermanie, Batman w Batmanie i Naruto w Naruto. Ale też np. Light Yagami w mandze Death Note.
Protagonistów zazwyczaj dzieli się na superbohaterów posiadających supermoce (nie trzeba wymieniać) i antybohaterów (czyli postacie pozytywne, jednak albo pozbawione cech superbohaterów, albo posiadające sporo cech negatywnych). Należą do nich np. Deadpool, czy Wolverine, za których kochamy komiksy Marvel.
Uwaga – antybohaterów nie myl z czarnymi charakterami, czyli antagonistami. Choć oczywiście jeden może stać się drugim, jeśli włada nim kreatywny autor! Protagonistą może też być bohater z pozoru zwyczajny, pozbawiony niesamowitych zdolności. Często to postać bardzo dynamiczna jak Rick Grimes w The Walking Dead.
Antagonista niejedno ma imię!
Wrogiem protagonisty jest antagonista – ten zły, który może być np. genialnym szaleńcem (jak Człowiek-Zagadka czy Lex Luthor), szalonym błaznem (np. Joker), mrocznym odbiciem bohatera (jak Venom dla Spidermana) lub wielkim zagrożeniem, być może z innej planety, świata lub wymiaru (jak Thanos dla Avengersów lub Nergal dla Constantine’a). Antagoniści niekiedy łączą siły z protagonistami w walce z większym złem, tak jak Avengersi z Lokim przeciwko Thanosowi.
Sidekicki, czyli nieodzowni towarzysze
Protagonistom na ich drodze towarzyszą oczywiście barwni kompani – pomocnicy lub partnerzy. Sidekicki. Trudno nie przywołać tu Robina wspierającego Batmana czy kultowej Harley Quinn asystującej Jokerowi. Sidekickami mogą być oczywiście postaci komiczne, dzięki którym możliwe okazuje się naturalne rozładowanie fabularnego napięcia. Jakieś przykłady? Choćby Kurilín czy Yamcha, przyjaciele Goku w mandze Dragon Ball.
Mentor wie najlepiej?
Wielu protagonistów nie osiągnęłoby sukcesu – nie odkryłoby swojej wewnętrznej siły, nie znalazłoby celu lub nie okiełznałoby wewnętrznych demonów – gdyby nie ich mentorzy. Mistrzowie. Dla Bruce’a Wayne’a był nim lokaj Alfred i Ra’s al Ghul, dla Petera Parkera ciocia May.
Dla Anakina Skywalkera (a później Luke’a) – Obi-Wan-Kenobi. Ten z kolei miał mistrza w osobie Qui-Gon-Jina. Oczywiście mentora może mieć i antagonista (albo deuteragonista, czyli druga najważniejsza w historii postać). Żeby nie szukać dalej – mentorem był Darth Sidious dla Dartha Maula, a później Dartha Vadera.
Kultura – a więc i popkultura – nieustannie przetwarza te same motywy, a bohaterowie na dobrą sprawę wyruszają na te same lub podobne wyprawy. Wszystko wywodzi się z kręgu mitów, co udowadniał Joseph Campbell.
Mimo to w ostatnich latach, także w komiksach, możemy nacieszyć się dobrodziejstwem bohaterów o niejednoznacznej klasyfikacji, skomplikowanych motywacjach i jednoznacznie moralnych. Dzięki nim opowiadane historie mogą wyrwać się ze schematów i stać jeszcze bardziej angażującymi. Dlatego właśnie komiksy są takie fajne!