– Ogólnie rzecz biorąc, mamy obsadę i zapewnioną płynną realizację podstawy programowej we wszystkich przedmiotach, a pojedyncze przypadki to jest domena dyrektora. On odpowiada również za politykę kadrową w szkole i za zabezpieczenie odpowiedniej ilości nauczycieli. Do nas nie docierają sygnały, żeby były z tym jakieś poważniejsze kłopoty – tłumaczy Andrzej Bryła, wicestarosta mielecki.
W oświacie według wicestarosty problemem na przyszłość może być starzejąca się kadra ucząca przedmiotów zawodowych. Dla młodych ludzi praca w edukacji jest mniej atrakcyjna niż w przemyśle.
– Stara kadra po pierwsze wykrusza się, odchodzi na emerytury, ale też zaczyna pozostawać nieco w tyle za nowoczesnymi rozwiązaniami. Dlatego wypadałoby tego tzw. napływu świeżej krwi ludzi, którzy są już w tej chwili w tym aktualnym systemie kształcenia i znają te najnowocześniejsze metody produkcji i wytwarzania, które trzeba przekazać uczniom. Tutaj pewne drobne braki są – mówi Andrzej Bryła, wicestarosta mielecki.
Protesty nauczycielskie są zdaniem Andrzeja Bryły uzasadnione i wynikają z wieloletniego działania na niekorzyść tego zawodu.
– Zawód nauczyciela został w chwili naprawdę kompletnie pozbawiony prestiżu. Ja odnoszę wrażenie, że nie za bardzo liczą się władze ze zdaniem nauczycieli. Sam zawód jest naprawdę deprecjonowany. To jest kawał czasu kształcenia, żeby później móc pracować w tym zawodzie. Natomiast proponowane zarobki, okres jakiegoś awansu zawodowego, który jest wydłużony i każe czekać na osiągnięcie tych najwyższych statusów zawodowych, nie przyciąga młodych ludzi do tej pracy – podkreśla Andrzej Bryła, wicestarosta mielecki.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w piątkowej pikiecie w Warszawie wzięło udział 4 tys. osób.