Do sprawy na antenie TVN24 odniosła się Dorota Sumińska, publicystka i lekarz weterynarii. Jak podkreślała, wirus ptasiej grypy jest obecny w środowisku od dawna. - Nie mamy pewności, że przyczyną śmierci tych kilkudziesięciu kotów jest wirus. Wiemy, że spośród 11 próbek, dziewięć było dodatnich. Wiemy zbyt mało, żeby stawiać diagnozę, że wirus ptasiej grypy zabija koty - podkreśliła. I dodała: - Nadzieję upatruję w tym, że to wirusy obecne w środowisku, a więc część kotów powinna je znać. Na pewno będzie występowała duża grupa kotów odpornych na tę chorobę. Musimy poczekać na dokładniejsze wyniki badań. Nie szaleć, poczekać.
Główny Inspektorat Weterynarii zaleca, aby właściciele kotów domowych zachowali wszelkie środki ostrożności i nie wypuszczali ich na zewnątrz. Zalecają również, aby nie dopuszczać ich do kontaktu z dzikimi ptakami, dokładnie odkażać ręce i buty po wejściu do domu oraz karmić zwierzęta pożywieniem pochodzącym wyłącznie ze znanych źródeł.