- Jak weszłam do klatki to smród był niesamowity, wtedy już wiedziałam, że coś jest nie tak, potem weszłam do mieszkania. Nie życzyłabym nikomu, żeby to zobaczył. Zwłoki były w stanie dosyć mocnego rozkładu, robaki, ciało było ciemne, czarne. Masakra. Widok dla mnie był nie do zniesienia - opisuje pani Elżbieta, siostra zmarłego.
Rodzina po odkryciu zwłok swojego bliskiego zadzwoniła pod numer alarmowy. Tam uzyskano informację, że o sprawie trzeba zawiadomić szpital, który powinien wysłać do zmarłego lekarza dyżurnego, by ten wystawił kartę zgonu. Na miejscu pojawiła się policja, by potwierdzić tożsamość mężczyzny. Lekarz ostatecznie odmówił przyjazdu.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Tarnów. Konflikt o mieszkanie po zmarłym ojcu
- Pan doktor stwierdził, że nie przyjedzie, bo nie znał pacjenta, więc on go nie może zidentyfikować, z tego względu, że ciało jest w stanie mocnego rozkładu. Po prostu nie przyjechał - żali się siostra zmarłego.
Identyfikacji zwłok dokonał lekarz rodzinny. Tu jednak także napotkano problem. - Pani doktor wypisała akt zgonu, ale nie mogła nam go dać z tego względu, że nie ma numeru dowodu osobistego, więc wysłała nas do urzędu miasta - tłumaczy pani Elżbieta.
Urząd Miasta Tarnowa udostępnił dane dopiero po interwencji zarządcy budynku, w którym cały czas leżało ciało zmarłego.
- Dane osobowe są chronione licznymi przepisami w związku z tym urząd jest bardzo ograniczony w tych możliwościach udostępniania danych. Jeżeli osoba jest nieżyjąca i nią się interesujemy to jest sprawa udostępniania tych danych na potrzeby uregulowania, zamknięcia spraw życiowych – wyjaśnia Małgorzata Słomka-Narożańska, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta Tarnowa.
Takie dane jak imię i nazwisko, czy mniej oczywiste – numer dowodu osobistego, czy numer PESEL są potrzebne do sporządzenia karty zgonu.
- My jako zakład pogrzebowy nie możemy odebrać ciała i go przewieźć bez karty zgonu. Ani my, ani żaden inny zakład pogrzebowy w Tarnowie. To jest przepis ogólnopolski. Na podstawie tego jednego dokumentu, czyli karty zgonu, czyli stwierdzenia zgonu przez lekarza my możemy zawieźć zwłoki np. do naszej chłodni czy kostnicy – wyjaśnia Karolina Derus z Zakładu Pogrzebowego Derus w Tarnowie.
Rodzina zmarłego mężczyzny uzyskała niezbędne dokumenty. Sprawą w międzyczasie zajęła się też prokuratura oraz Centrum Usług Społecznych. Urzędnicy oraz dom pogrzebowy mówią, że tego typu komplikacje przy uzyskaniu karty zgonu to pojedynczy przypadek. Jednak nasuwa się pytanie, czy musiało do niego dojść?