- Wieczór już zauważyliśmy, że zaczęło coś tak trzaskać, jakby styropian się zaczął palić i później mój mąż całą noc pilnował. Po 1:20, zaalarmował wszystkich już, że się pali. Jak otworzyli strych, ogień tak buchnął, jakby ktoś polał benzyną i zaczęło się palić. Straże pożarne natychmiast przyjechały, wszystkie i ratowali momentalnie dom. Jeszcze przyjechało pogotowie, bo trochę się przydusiłam tym dymem - mówiła Ewa Krzysztofek, mieszanka Zaczarnia.
Dzięki błyskawicznej reakcji rodziny i sąsiadów pogorzelcy nie pozostali bez dachu nad głową. Zorganizowano także zbiórkę najpotrzebniejszych rzeczy, jest to niestety kropla w morzu potrzeb. Uszkodzony przez żywioł budynek trzeba rozebrać.
- Teraz mieszkamy u sąsiada, bo nam użyczył domu, dopóki nie odbudujemy swojego domu i do sierpnia mamy podpisaną umowę, żebyśmy odbudowali ten dom. Ten stary dom, on się nie nadaje do mieszkania, bo trzeba byłoby go rozburzyć i od podstaw go budować. W chwili zdarzenia byłam ja z córką 9-letnią, moja mama 80 lat ma, mój mąż był na polu, bo wzywał już straż pożarną, obudził sąsiada i szybko zaczął ratować dom - dodała Ewa Krzysztofek, mieszkanka Zaczarnia.
Wsparcia udzieliła także gmina Lisia Góra.
- Zaraz na drugi dzień, zaprosiliśmy państwa do gminy, spotkaliśmy się w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej i została udzielona rodzinie pomoc finansowa. Strażacy nasi również, skorzystali z naszych plandek, takie, które mamy, żeby zabezpieczyć dach, do czasu kiedy nie zostanie wyremontowany, odbudowany. Najważniejsze, że nikomu się nic nie stało, to jest w sposób oczywisty, rzecz, która w tym całym nieszczęściu jest najważniejsza - wyjaśnił Arkadiusz Mikuła, wójt Gminy Lisia Góra.
Rodzina od dziesięciu buduje dom, który na ten moment jest w stanie surowym. Budynek znajduje się tuż przy spalonym domu, na szczęście nie uległ zniszczeniu. W sieci zorganizowano zbiórkę pieniędzy, która pozwoli jak najszybciej dokończyć tę budowę.