Pani Paulina od 1,5 roku jest posiadaczką niedużego kundelka ze schroniska. Adoptowała czworonoga z myślą o dzieciach. „Wiem, że dla nich posiadanie zwierzęcia to nauka sumienności i obowiązkowości. Muszą go nakarmić, wyprowadzić go, pobawić się z nim. Dzięki temu rzetelniej podchodzą do innych obowiązków domowych.” – opowiada kobieta.
Posiadanie czworonoga to przyjemność przebywania z kimś. Karmienie, przytulanie, głaskanie - to wszystko czynności, które zarówno u właściciela, jak i u psa, wyzwalają emocje. Zwłaszcza te pozytywne. To jest nieoceniony zysk zarówno dla człowieka jak i zwierzęcia.
„Ale nie każdy pies nadaje się do dogoterapii.” – uczula terapeutka Monika Wójcik i tłumaczy, że nawet nie każdy pupil sprawdzi się na zajęciach z osobami z niepełnosprawnością fizyczną tak dobrze, jak w przypadku niepełnosprawności intelektualnej. „Pracujemy głównie z dziećmi niedowidzącymi lub niedosłyszącymi. Dla nich kontakt z psem to poznanie zupełnie innego świata. Zwłaszcza dla osób niedowidzących dotknięcie sierści lub futra jest wielkim przeżyciem, bo często robią to po raz pierwszy i uruchamiane są zupełnie nowe receptory dotyku.” – dodaje.
Pedagog specjalny, dogoterapeuta, Mirella Michalewska w swoim najnowszym artykule tłumaczy, że Animal Assisted Therapy - terapię z udziałem psa - stosuje się w pracy z osobami z niepełnosprawnością intelektualną, sensoryczną, fizyczną. „Co więcej, z dogoterapii korzystają dzieci i dorośli zmagający się z problemem kynofobii właśnie. Ponadto AAT ma zastosowanie w pracy z osobami po przebytych chorobach lub zdarzeniach traumatycznych, zostawiających trwałe ślady zarówno w sprawności fizycznej, jak i psychicznej, z osobami z deficytami rozwojowymi, chorującymi na choroby psychiczne, niedostosowanymi społecznie i z demencją.” – i wylicza, że takie zajęcia muszą być prowadzone przez wykształconych terapeutów, psychologów, oligofrenopedagogów, z uprawnieniami do działań kynoterapeutycznych. Psy też muszą być przeszkolone, a w przypadku leczenia kynofobii istotne jest jej potwierdzenie przez psychologa lub podjęcie z nim współpracy dla dobra pacjenta.
Samo zdrowie
Dr Joanna Nawrocka-Rohnka, Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu w swojej pracy z 2011 r. udowadnia, że wyniki badań wskazują na to że kontakt z psem może wpływać w sposób pozytywny na jego właściciela. „Podstawą takiej sytuacji jest z całą pewnością bezpośrednia relacja i regularny kontakt ze zwierzęciem.” – czytamy, a pani dr dodaje, że wyniki badań pokazały, że kontakt ze zwierzęciem nacząco wpływa na obniżenie ciśnienia, tętna oraz poziomu trójglicerydów i cholesterolu. „Pacjenci byli poddawani stresującej sytuacji, przy czym jedna grupa miała podawany lek Lisinoprilum, natomiast druga grupa, oprócz leku, miała możliwość kontaktu z zaprzyjaźnionym psem. Wszyscy pacjenci mieli mierzone ciśnienie tętnicze przed i po zadziałaniu stresora. Wyniki wskazywały, iż podany lek obniżał ciśnienie wszystkich pacjentów, jednak ci mający kontakt z psem, mieli po zadziałaniu stresora niższe ciśnienie krwi.” – opisuje jedno z badań.
Więcej ruchu
Cztery łapy psa sprawiają, że człowiek – czy chce czy nie – zaczyna się więcej ruszać. Mówimy tu oczywiście o obowiązkowych spacerach, ale też o zabawie w domu: rzucaniu piłek, przeciąganiu linki. Ma to potwierdzenie naukowe, bo dr Nawrocka-Rohunka wylicza, że posiadacze psów ruszają się więcej, niż w sytuacji, gdyby zwierząt nie mieli. W Australii jest o ponad 150 minut tygodniowo. „W Chinach natomiast, podczas badań właścicieli psów i grupy kontrolnej zauważono, że posiadacze czworonogów częściej korzystają z zajęć fitnessu. Z kolei w Szwecji przebadano 40 tysięcy Szwedów – 25 tysięcy osób nie posiadających zwierząt i niemal 15 tysięcy osób posiadających czworonogi. Właściciele zwierząt charakteryzowali się lepszym zdrowiem fizycznym i wyższą aktywnością fizyczną. Badani deklarowali, iż zwiększona aktywność fizyczna jest związana ze spacerowaniem z psem.” – dodaje ekspertka.
Obecność pupila ma też znaczenie dla kondycji psychicznej. Obecność zwierzęcia relaksuje, zwiększa poczucie bezpieczeństwa, zapewnia towarzystwo. I ani rozmiar, ani rasa nie mają wpływu na „szczęście” właściciela. W 2019 roku pracownia Kantar przeprowadziła badania opinii społecznej i pytała o psy. Wynika z nich, że 60 proc. zapytanych o zdanie Polaków przyznało, że zwierzę jest ich przyjacielem i towarzyszem życia. 52 proc. dodało, że kocha swoje czworonogi.
„Właściciele psów, z którymi są w pozytywnej relacji, prezentują obniżoną reakcję na stres. Oprócz wsparcia, które może zapewnić sama obecność psa np. przez mniejsze obawy o włamanie do domu, pozytywnie na psychikę właściciela wpływa również bezpośrednia interakcja z nim. Głaskanie, przytulanie czy radość psa na widok właściciela zapewniają poczucie bezpieczeństwa i przywiązania, co pozytywnie wpływa na redukcję stresu.” – zauważa wykładowczyni uczelni medycznej z Poznania.
Dogoterapia
Dlatego właśnie psy pracują też jako terapeuci. Psychologowie zauważyli, że sama obecność zwierzęcia podczas sesji terapeutycznej może wzmacniać jej efekty zarówno u dorosłych, jak i u dzieci. Pacjenci chętniej i szybciej zaczynają opowiadać o swoich problemach i przyznają, że obecność zwierzęcia ich do tego motywuje. Przed miesiącem wyniki sowich badań, w piśmie „Aera Open”, opisali naukowcy z Washington State University. Zaobserwowali, że spędzanie 10 minut na zabawie ze zwierzętami zmniejszało krótkoterminowo poziom stresu badanych. Przez trzy lata obserwowano 309 osób i u najbardziej narażonych na zaburzenia zdrowia psychicznego związane ze stresem zanotowano największą poprawę w zakresie funkcji wykonawczych. Każda z tych osób brała udział w dogoterapii.
„Kontakt ze zwierzęciem pozwala na większe odprężenie podczas pracy nad tym, co nas stresuje. Koncentrujemy się wtedy bardziej na radzeniu sobie z problemem i czujemy się mniej przytłoczeni. Wspomaga to procesy myślenia, wyznaczania celów, a także motywację, koncentrację i zapamiętywanie.” – tłumaczy w artykule Patricia Pendry.
Psy i dzieci
Z kolei naukowcy z Medycznego Uniwersytetu Medycznego w Rzeszowie badali przebieg dogoterapii u 36 dzieci z zespołem Downa. U prawie wszystkich odnotowano poprawę w zakresie lepszej komunikacji z otoczeniem (95 proc.), a duża część z nich poczyniła znaczne postępy w obszarze asertywności, zasobu słownictwa, ekspresji emocji. Były też takie dzieci, które rozwinęły się w zakresie porozumiewania, trybu życia, uspołecznienia. „Analizując wyniki postępów w zakresie sprawności fizycznej dzieci z uwzględnieniem stopnia niepełnosprawności, można stwierdzić, że zajęcia dogoterapii w podobnym stopniu oddziałują na dzieci ze wszystkich wyodrębnionych podgrup. Korzystniejsze rezultaty uzyskali chłopcy, choć różnice nie były znaczące.” – wyliczają w opisie badań polscy naukowcy i zauważają: „W Polsce zooterapia wciąż jest mało rozpowszechniona, a wiedza na temat możliwości wykorzystania zwierząt w procesie leczniczym jest uboga”.
Dodają jednak, że dogoterapia staje coraz bardziej popularna, a na obecności psów korzystają nie tyko dzieci chore lub z niepełnosprawnościami. Dr Nawrocka-Rohunka udowadnia, że osoby, które miały psa w dzieciństwie, rzadziej chorują na astmę, katar sienny czy w ogóle na uczulenia. „Może to wynikać z faktu, iż młody układ immunologiczny w kontakcie ze zwierzętami, nabywa tolerancji w stosunku do ich antygenów, a w starszym wieku jest bardziej narażony na wzmożoną reakcję. Dlatego wydaje się bardzo zasadne, aby już od najmłodszych lat dzieci miały kontakt ze zwierzętami, żeby w przyszłości nie ponosiły negatywnych konsekwencji – na przykład w postaci alergii.” – postuluje ekspertka.
Kwestia czasu
Pies w domu to obowiązek, a zaletą z tego płynącą jest lepsze zorganizowanie czasu. Jesteśmy po prostu do tego zmuszeni. Zwierzę wymaga opieki i od nas zależy czy ją dostanie. Musimy dać mu jeść o określonej porze, żeby wyszedł na spacer, przypilnować jego wizyt o weterynarza. Eksperci radzą osobom, które mają problem z organizacją swojego dnia, aby choć na jakiś czas przygarnęły psa. Często pomaga im to poukładać sobie życie. Ale uwaga, nie dla każdego (nie dla każdej osoby z problemami) nadaje się pies. Jeśli ktoś jest w trakcie terapii, przed przygarnięciem psa powinien zapytać o to fachowca, np. psychiatrę.
Obowiązki
Pies to różnego rodzaju zobowiązania. Nie chodzi już tylko o wyprowadzanie i karmienie. Wymaga czasu, poświęcenia uwagi. Nie są to stworzenia (w zależności od rasy w większym lub mniejszym stopniu), które można zostawić z pełną miską i człowiek ma spokój. To zwierzęta stadne, towarzyskie, wymagające zainteresowania.
Pies wymaga też opieki lekarskiej. Wizyt, badań, szczepień. I tu dobry przykład: sylwester. Wiele osób z nas przygotowuje się do świętowania Nowego Roku, ale właściciele psów muszą dodatkowo myśleć o swoich podopiecznych. Planując wyjście na imprezę, wcześniej trzeba zadbać o czworonogi. Przygotować im w domu miejsce, gdzie będą mogły się schować przed odgłosem fajerwerków i ewentualnie podać leki uspokajające.
Pies to też wydatki. Zaczynając od kupna karmy, a na drogich zabiegach weterynaryjnych kończąc. Lepsze, profesjonalne jedzenie, to wydatek od kilkudziesięciu do nawet kilkuset złotych na miesiąc lub dwa. Wszystko zależy od rozmiarów pupila. Z kolei wizyty u lekarza też mogą być kosztowne. Zwłaszcza jeśli będzie to operacja, długotrwałe leczenie lub opieka nad starym psem. Przygarniając czworonoga trudno jest z góry oszacować koszty, jakie trzeba będzie ponieść.
Być może nie każdy z posiadaczy psów wie, że ciążą na nim obowiązki, których lekceważenie może skończyć się karą pieniężną. Chodzi np. o sprzątanie odchodów w miejscach publicznych. Te sprawy regulują miejskie oraz gminne uchwały i każda z nich przewiduje mandat za to, że ktoś po pupilu nie posprząta. W Warszawie i Poznaniu jest to nawet 500 zł.
Kolejne 500 zł można zapłacić, kiedy złamie się przepisy obowiązujące w Polsce od 1 kwietnia. Każdy właściciel psa musi pamiętać, że nie może go puszczać swobodnie w miejscach publicznych. Wyjątkiem są jedynie place zabaw dla czworonogów. Mandat w wysokości 250 zł grozi osobie, która nie upilnuje zwierzęcia i ucieknie ono z posesji. Kolejne 500 zł grzywny to kara dla opiekunów ras niebezpiecznych, które wyprowadzają zwierzę bez kagańca.