Sprawa bezpańskich, groźnych psów wróciła do gminy po niespełna kilku tygodniach. W pomoc zaangażował się mieszkaniec Zalasowej, który także stracił część swojej hodowli.
Dla Grzegorza Onaka z Zalasowej - strata hodowli to jeszcze większe koszty.
Niefortunny zbieg zdarzeń związany z podpisaniem nowych umów z azylem dla zwierząt oraz brak dostępnego weterynarza sprawił, że akcja odławiania zwierząt trwała kilka godzin.
Aby pomóc mieszkańcom - na miejsce zadysponowano także strażaków, którzy oświetlili miejsce zdarzenia. Po wielokrotnych próbach kontaktu z jednostkami, które mogłyby odłowić zwierzęta - pracownicy tarnowskiego azylu pojawili się na miejscu i w asyście ochotników - złapali trzy z czterech psów.
Jest także szansa na to, że policjanci ustalą właściciela czworonogów. Wówczas interwencja nie zakończy się adopcją. Czwarty z psów uciekł, ale jak mówił pracownik azylu - Marek Sowa - osamotniony nie powinien stanowić zagrożenia.