Zarzuty przedstawiono trzem osobom i są to zarzuty tzw. płatnej protekcji. M.in. taki zarzut przedstawiono Henrykowi Ł. w szczeólności, że działając w Tarnowie i Krakowie w okresie od 22 maja do 2 czerwca 2022 roku wspólnie z Robertem P. Obiecywał udzielić korzyści majątkowej w postaci przyjęcia do pracy w Zakładach Mechanicznych Michała K. w zamian za załatwienie sprawy polegającej na zatrudnieniu w jednej z krakowskich instytucji samorządowych innej osoby, przy czym działania te zmierzały do bezprawnego wpływania na urzędników pełniących funkcje publiczne w tejże krakowskiej instytucji, czyli zarzucono mu popełnienie przestępstwa z artykułu 230a par. 1 Kodeksu Karnego – wyjaśnia prokuratur Mieczysław Sienicki z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Finalnie – jak ustaliła prokuratura – ani Michał K. nie został zatrudniony w Zakładach Mechanicznych, ani druga wspomniana osoba nie znalazła pracy w jednej z krakowskich instytucji samorządowych.
Nie ma to znaczenia dla realizacji znamion przestępstwa, gdyż już sama obietnica złożona wyczerpuje znamiona czynu zabronionego – przekonuje prok. Sienicki.
Prokuratura nie informuje o szczegółach śledztwa powołując się na to, że ta sprawa bazuje na materiałach niejawnych.
Z kolei Henryk Łabędź (zgodził się na podanie pełnego nazwiska i wizerunku) do sprawy odniósł się na czwartkowej sesji Rady Miejskiej. W rozmowie z nami podkreśla, że zarzut, który usłyszał jest absurdalny i przypomina twórczość Orwella.
W tych czasach jak ktoś nie ma zarzutów, czy pseudozarzutów, a dotyczy to przeciwników politycznych "koalicji 13 grudnia" to jest podejrzany. Ja chcę zaapelować, bo przeżyłem też PRL, zostałem wyrzucony dyscyplinarnie, te czasy, które są obecnie przypominają mi trochę czasy słusznie minione. Chcę powiedzieć tak, że wydawało się, że komuna nie padnie. Ja apeluję do narzędzi, bo politycy wydają dyspozycje Bodnar i inni, a narzędziami są prokuratorzy, sędziowie. Na pewno za błędy zawodowe, naruszenie także są odpowiednie paragrafy i proszę o tym nie zapominać - mówi Henryk Łabędź, były prezes Zakładów Mechaniczych w Tarnowie.
Henryk Łabędź dodaje również, że gdy szefował Zakładom Mechanicznym to spółka ze względu na dużą liczbę kontraktów ciągle poszukiwała pracowników, a każdy z kandydatów musiał przejść procedurę rekrutacyjną. Taki proces przeszedł też Michał K.
Po przejściu standardowej procedury, która jest stosowana w Zakładach Mechanicznych nie przyjął oferty z tego powodu, że zaproponowaliśmy mu płacę minimalną. Ten pracownik był poszukiwany z tego powodu, że był wakat, a nie stworzyliśmy jakieś nowe miejsce pracy. Na tym etapie (do tej pory chyba tak jest) byliśmy w stanie permanentnym poszukiwania pracowników. Ja się bawiłem niejednokrotnie w listonosza, tym bardziej że robili to też pracownicy Zakładów Mechanicznych. Otrzymywałem takie CV, przekazywałem do kadr i w ogóle mnie ten los nie interesował. Ja bym mógł zadać pytania szefowej sądu tarnowskiego, prokuratury, czy nigdy jej nikt nie zadał pytania, czy pracownik jest poszukiwany. Jeżeli na tej zasadzie mam zarzuty to każda inna osoba, która pełni funkcję kierownicze, bo takie pytania do każdego, do każdego są kierowane - podkreśla Henryk Łabędź.
Jak wyjaśnia prokuratura śledztwo w tej sprawie trwa od sierpnia 2023 roku. Za płatną protekcję grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.