Sport to jego pasja. Zaszczepiona w dzieciństwie miłość do ruchu, zaowocowała licznymi startami w amatorskich zawodach. Dla pana Marka z Żabna sam start to już sukces. Jednak ilość zdobytych pucharów i medali m.in. w biegach, tenisie stołowym, czy piłce nożnej pokazuje, jak bardzo ważne miejsce w jego życiu zajmuje sport. To właśnie od prywatnych pamiątek i medali zaczęła się kolejna część sportowego hobby. Pan Marek, kibicując polskim sportowcom, zbiera również przedmioty związane z nimi i ich sukcesami. W zaciszu domu stworzył niezwykłe muzeum sportu, które odwiedziliśmy z kamerą.
– Najbardziej tutaj piłka nożna, tenis stołowy, lekkoatletyka, ale z innych dyscyplin tez tutaj posiadam niektóre pamiątki. Ma to związek z dyscyplinami, które uprawiałem i którym najbardziej kibicowałem. Najbardziej mi zależy, żeby zbierać jakieś rzeczy związane z tymi dyscyplinami – tłumaczy Marek, właściciel prywatnego sportowego muzeum.
Początek, jak przyznaje pan Marek, był spontaniczny. Przedmioty związane z uprawianiem sportu w dzieciństwie, były zostawiane „na pamiątkę”. Gdy powstał pomysł na zrobienie muzeum, automatycznie weszły w jego skład. Są to dla właściciela najcenniejsze elementy zbioru.
– Rakietka do tenisa stołowego. Ja jestem jeszcze z takich czasów, kiedy był słaby dostęp do profesjonalnego sprzętu. Takie rakietki trzeba było takie rakietki robić. Obecnie nie mogłaby być ona nawet wzięta pod uwagę na zawodach. Nie można takimi grywać. W domku grywałem z bratem, nawet z mamą i z siostrą. Tata je sporządził dla mnie – mówi Marek, właściciel prywatnego sportowego muzeum.
W posiadaniu pana Marka są np. koszulki startowe, piłki z autografami, czy zabytkowe bilety z meczów, które przeszły do historii polskiej piłki nożnej. Na większości przedmiotów wybitni polscy sportowcy złożyli swoje autografy. Wśród nich można wymienić, chociażby numer startowy Justyny Kowalczyk z ze zwycięskich mistrzostw świata lub piłkę z podpisem siatkarki Agaty Mróz-Olszewskiej.
– Też numery startowe z zawodów naszej sztafety, Oli Lisowskiej – naszej mistrzyni Europy w maratonie, Emila Zatopka, Anity Włodarczyk, piłeczka z Rolanda Garrosa z pierwszego sukcesu Igi Świątek, też z podpisem i wiele innych takich pamiątek. Można też powiedzieć o proporczykach meczowych z podpisami zawodników. One są cenne, dlatego że takich przedmiotów wychodzi bardzo mało i naprawdę trzeba się bardzo starać, żeby je zdobyć – informuje Marek, właściciel prywatnego sportowego muzeum.
Pan Marek ponadto skupia się na kibicowaniu i zbieraniu pamiątek od lokalnych drużyn. Wspiera także najbliższy mu klub Dunajec Konary, w którym od lat jest zawodnikiem.
– Pomagam też organizacyjnie w kubie i traktuję to jako moją piękną historię. Od dwudziestu lat działa stowarzyszenie. W nim są osoby, które wspomagają klub. To są obecni i byli zawodnicy. Pomagamy w organizacji meczów i różnych uroczystości. W tym roku będziemy mieli dwudziestolecie istnienia stowarzyszenia. Klub istnieje już blisko osiemdziesiąt lat, a my robimy wszystko, żeby istniał jak najdłużej – dodaje Marek, właściciel prywatnego sportowego muzeum.
Ze względu na rozmiary kolekcji, tylko połowa jest przechowywana w domu. Mając na względzie ciągle rosnącą ilość pamiątek, jej właściciel myśli o przeniesieniu ich w inne, większe miejsce. Nie planuje jednak udostępnienia szerzej możliwości ich oglądania. Mogą je zobaczyć tylko nieliczni.