Gdańsk. - W każdym europejskim kraju rejestr ciąż służy ochronie zdrowia i bezpieczeństwa ciężarnych kobiet, ale w Polsce rządzonej przez Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę może stać się kolejnym narzędziem polowania na kobiety - oceniła w sobotę posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Od soboty lekarze mają obowiązek wpisywania do ministerialnego Systemu Informacji Medycznej informacji o ciąży pacjentki. "Działamy w interesie pacjentów" - przekonuje minister zdrowia Adam Niedzielski.
- W każdym europejskim kraju rejestr ciąż służy ochronie zdrowia i bezpieczeństwa ciężarnych kobiet, ale w Polsce rządzonej przez Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę rejestr ciąż może stać się kolejnym narzędziem polowania na kobiety - oceniła w sobotę w rozmowie z TVN24 posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Dodała, że "Zbigniew Ziobro będzie miał dostęp do danych, do informacji o tym, czy kobieta straciła ciążę, poroniła, a być może dokonała aborcji".
- Obawiam się, że w państwie, w którym zakazano niemalże całkowicie aborcji, w którym barbarzyński wyrok pseudotrybunału (konstytucyjnego - red.) zmusza kobiety do cierpienia, przeżywania tortur, do rodzenia martwych dzieci, rejestr ciąż nie będzie instrumentem ochrony i bezpieczeństwa, tylko może stać się źle wykorzystywaną siekierą, która wisi nad kobietami w ciąży - powiedziała.
Posłanka mówiła, że ważne jest, żeby przypomnieć, iż "każda kobieta ma prawo przerwać własną ciążę, każda kobieta ma prawo odmówić informowania lekarza, o tym, w jaki sposób ciążę przerwała, czy poroniła". - To zawsze od kobiety zależy, ile i jakie informacje udostępnia lekarzowi – dodała.
Od 1 października lekarz ma obowiązek raportowania do ministerialnego Systemu Informacji Medycznej (SIM) danych o ciąży pacjentki. Od 6 lipca do 30 września, w okresie dostosowawczym rozporządzenia, mógł to zrobić fakultatywnie. Teraz zobowiązuje go do tego prawo. Rozporządzenie w tej sprawie podpisał na początku czerwca minister zdrowia Adam Niedzielski.