Warszawa. Popełniłem pewien błąd wizerunkowy, ale wszystko jest zgodne z prawem – tłumaczył były już wiceminister rolnictwa Norbert Kaczmarczyk. Dodawał, że jest niewinny. Wszystko po tym, jak cała Polska mogła zobaczyć jego wystawne wesele, a przede wszystkim ciągnik o wartości 1,5 miliona złotych, który wiceminister miał otrzymać w prezencie ślubnym.
- Ciągnik należy do mojego brata. (…) Jest to wielopokoleniowa rodzina, mieszkamy w jednym domu. Pod tym adresem są trzy numery gospodarstw. Jeżeli brat kupuje traktor rolniczy, to jest to dla niego i całej rodziny wydarzenie. Chciał po prostu pokazać go – powiedział.
Dodał: "to jest mój brat, mój brat nie jest osobą publiczną".
- Mieszkamy w jednym domu, pod jednym adresem, natomiast każdy z nas prowadzi odrębne gospodarstwo, więc nie jest upoważniony do tego, by przedstawiać państwu fakturę zakupu – mówił.
- Nie uczestniczyłem w reklamie amerykańskiej firmy, nie udzielałem żadnej zgody marketingowej na reklamowanie maszyn rolniczych firmy, jeżeli firma to zrobiła, to jest mi przykro – powiedział.
Dodał, że być może wystąpi do sądu "aby materiał został zdjęty i firma się nim nie reklamowała".
Deklarował również, że firma nie dała jego bratu upustu na ciągnik.
- W żadnym wypadku nie, było to sprawdzane przez CBA - podkreślał. Zaznaczył, że wie, ile kosztowała maszyna, ale nie może podać jej ceny.
- Zapytam mojego brata, czy mogę wykorzystać informacje związane z prowadzeniem przez niego gospodarstwa, jeżeli wyrazi taką zgodę, to do państwa wyjdę i przedstawię ten dokument – deklarował.