Wystające konary, wielkie kamienie i niekorzystne warunki pogodowe to tylko część przeszkód, które Polka musiała pokonać na swojej drodze. Warto też podkreślić ogromną różnicę wyników konkurencji. 2 miejsce zajęła zawodniczka, która przekroczyła linię mety 16 minut później niż Polka.
- Widać było, że to dla mnie ogromne przeżycie. Wysłuchać naszego hymnu na obcej ziemi to ogromna radość. Bardzo podchodzę do tego ambitnie. Jeżeli mam orła na koszulce, to bardzo to zobowiązuje. Życzę, żeby każdy sportowiec chociaż raz w życiu tego doświadczył. To jest bezcenne, tego nie dostaje się za nic. W moim "sportowym" przypadku to trzeba sobie po prostu wybiegać - mówi Barbara Prymakowska, Mistrzyni Świata w Biegach Górskich.
To nie pierwszy złoty medal Pani Barbary w tym roku. W lipcu zajęła 1 miejsce na Mistrzostwach Europy Masters w Biegach Górskich w La Féclaz we Francji. Jednak najbliższe jej sercu jest inne osiągnięcie.
- Największym sukcesem jest to, że mając 68 lat, zdobyłam Mont Blanc jako najstarsza Polka w historii. To było bardzo trudne, ale jednocześnie tak wielkie przeżycie, że zapamiętałam każdy odcinek ze zdobywania tej góry. Ten widok! 7:25 na szczycie, piękne Alpy, jakby ktoś na nie zarzucił welon. I to wschodzące słońce... To są widoczki, które zapamiętuje się na zawsze - wspomina Barbara Prymakowska.
Złota medalistka nie traci czasu na odpoczynek. Od razu po powrocie z Irlandii wróciła do treningów. Szczególną sympatią darzy jazdę na nartorolkach.
- Po każdych biegach górskich doskonale naciągam się właśnie na nartorolkach. Jak biegnę na nich klasykiem, to jest to bardzo naturalny ruch, tak jakbym chodziła nording walking. Świetne naciąganie a poza tym już się za tym stęskniłam, ponieważ dużo treningów robiłam do tych podbiegów - dodaje Barbara Prymakowska.
Dla Pani Barbary i jej męża sport jest sensem życiem. ,,Mało mieć, a dużo przeżywać". Właśnie to dla 79-latki jest definicją szczęścia.