Po rosyjskim ataku na Ukrainę wiele osób postanowiło uciekać. To spowodowało wielokilometrowe kolejki na przejściach granicznych. Są też tacy, którzy z Polski chcą wracać na Ukrainę. – To nasza ojczyzna, nie zostawimy Ukrainy – deklarują młodzi Ukraińcy.
Pani Kristina z rodziną była pierwszą osobą, która pojawiła się w zorganizowanym punkcie recepcyjnym. Tam zapewniono im nocleg oraz wyżywienie.
- Staliśmy w kolejce tylko dwie godziny, bo ludzie nas przepuścili. Mam miesięczną córkę. Szłyśmy tu ponad 20 km, nasi mężowie są w wojsku – opowiada kobieta.
Na przejściu granicznym z godziny na godzinę zaczęło się pojawiać się coraz więcej uchodźców oraz osób, które chciały im pomóc.
- Przyjechałem po żonę, która jest z Ukrainy. Stoją w bardzo dużej kolejce, jak ostatni raz z nią rozmawiałem płakała – mówi pan Krzysztof.
- Moja żona jest Ukrainką. Przyjechałem tu na granicę z jej ojcem, który chce wrócić po rodzinę i jakoś ich wydostać, mimo tego, że wie, że już go do Polski z powrotem nie wpuszczą – dodaje pan Kamil.
Przy przejściu granicznym znaleźli się także młodzi Ukraińcy, którzy postanowili wrócić do ojczyzny.
- To nasza ojczyzna, nie zostawimy Ukrainy. Wracamy, by zaciągnąć się do wojska – mówi jeden z nich.
MSWiA: Do Polski przybyło już ponad 55 tys. uchodźców z Ukrainy
Warszawa. Wczorajszej doby (24.02) granicę polską z terytorium Ukrainy przekroczyło 31 tysięcy osób, dzisiaj do godziny 15 już 25 tysięcy - poinformował Paweł Szefernaker, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji. Wobec dużego napływu uchodźców z Ukrainy samochody czekają na odprawę po kilkanaście godzin, a w Dorohusku nawet dobę.
Szerernaker podkreślił, że na wszystkich przejściach granicznych z Ukrainą odbywa się odprawa piesza. - Jeżeli ktoś dojedzie do granicy z Polską od strony ukraińskiej i tam przejdzie na ruch pieszy, gwarantuję, że zostanie przez Straż Graniczną odprawiony - zapewnił wiceminister.