Fiskalna część Polskiego Ładu jest niedopracowana. W takim tonie wypowiada się nawet premier Mateusz Morawiecki, który zlecił szybkie łatanie dziur. Przez tę nieudaną reformę stanowiska stracili niedawno minister finansów Tadeusz Kościński i jego zastępca Jan Sarnowski.
Teraz na jaw wychodzą kolejne luki w przepisach. W styczniu zawodowe rodziny zastępcze otrzymały od państwa mniejsze pieniądze. Przy minimalnej umowie na zlecenie, czyli 2 tys. zł brutto, do tej pory wpływało na ich konta 1580 zł. Teraz już tylko 1400 zł, a przy wyższych kwotach różnice są jeszcze wyższe – sięgają nawet 500 złotych. Dodajmy, że w Polsce działa ponad 36 tysięcy rodzin zastępczych.
Polski Ład dotknął nie tylko tę grupę. Okazuje się, że poważna problemy spotkały również przedsiębiorców. Chodzi o składkę zdrowotną, o wysokości której dyskutowano na długo przed wejściem nowych przepisów w życie. Dziś widać, jak działają.
„Dziennik Gazeta Prawna” punktuje, że wyjaśnienia ZUS w kwestii składki są ze sobą sprzeczne. „W trzech miejscach ZUS pisze, że "dla celów składki zdrowotnej nie występuje pojęcie straty. Jeśli zatem dochód wynosi 0, to do podstawy wymiaru składki uwzględnia się minimalne wynagrodzenie" (w 2022 r. jest to 3010 zł). Natomiast w odpowiedzi na kolejne pytanie ZUS nagle potwierdza, że jeżeli z jednej działalności (rozliczanej w tej samej formie) podatkowa strata wynosi 3 tys. zł, a z drugiej podatnik ma dochód 10 tys. zł, to ogółem podstawa wymiaru składki zdrowotnej wynosi 7 tys. zł. Słowem, stratę się jednak odlicza” – opisuje gazeta i zaznacza, że ostatnia kwestia przeczy poprzednim.
Czym to skutkuje? Przede wszystkim zamieszaniem, ale też wyższymi daninami. DGP udowadnia, że osoba prowadząca lub współprowadząca kilka biznesów może mieć kłopot z rozliczeniem składki. Wskazuje, że jeżeli trzy z firm, w których ktoś ma udziały, przynoszą zyski, to płaci się jedną składkę zdrowotną (270,90 zł). Jeżeli jednak dwie z nich notują straty, to taki przedsiębiorca ma zapłacić potrójną składkę.
Premier do łatania Polskiego Ładu wyznaczał wiceministra finansów Artura Sobonia. W resorcie powstał także specjalny zespół mający opracować reformę reformy.