Raz na kilka miesięcy instytut badawczy Randstad przygląda się sytuacji na rynku pracy. Zadając pytania osobom zatrudnionym, specjaliści tworzą raport pod nazwą „Monitor rynku pracy”, którego treść oddaje m.in. nastroje wśród zatrudnionych. W lutowej edycji przedsięwzięcia respondenci zostali zapytani o to, czy w 2021 roku zostały im przyznane podwyżki wynagrodzeń. Odpowiedzi twierdzącej udzieliło 55 proc. badanych. Pozostałych 45 proc. ankietowanych zarabia tyle, co w latach poprzednich.
Pracowników zapytano również o poziom zadowolenia z otrzymywanej pensji. „Raczej zadowolonych” lub „bardzo zadowolonych” było 43 proc. respondentów. Negatywnie swoje wpływy na konto oceniło 26 proc. Pozostałe osoby nie mają żadnego zdania w tej kwestii.
Połowa ankietowanych liczy na podwyżkę wynagrodzenia w 2022 roku. Kolejnych 50 proc. badanych to osoby, które „raczej” lub „zdecydowanie” nie mają takich oczekiwań.
Uczestnicy badania, pytani o to, czy w najbliższym czasie zamierzają wystąpić o podwyżkę, w 32 proc. rozważają taką możliwość. 24 proc. respondentów jeszcze nie wie, czy podejmie taki krok. 3 proc. zagadnienie to zupełnie nie dotyczy. Co ciekawe, 42 proc. badanych „raczej” lub „zdecydowanie” nie zamierza rozmawiać z pracodawcą o wyższej pensji. Jako powód wskazuje, że mogłoby to zostać źle odebrane, obawę przed reakcją szefa lub szefowej czy kiepską kondycję finansową firmy.
- Mamy ustawową płacę minimalną, która jest podwyższana praktycznie co roku. Ona stanowi amortyzator osłabiający motywację do ubiegania się o wzrost wynagrodzenia. To dotyczy przede wszystkim osób niżej zarabiających. Jednocześnie płaca minimalna stanowi trochę mechanizm równania w górę, więc inne grupy płacowe też oczekują wyższej pensji – powiedziała portalowi PR News prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.