- Zdecydowaliśmy o obowiązku pracy zdalnej w administracji publicznej. W ciągu najbliższych dni zostanie przygotowane rozporządzenie epidemiczne, które obowiązek tego typu nałoży na wszystkich pracodawców publicznych w administracji, oczywiście z wyjątkiem tych zadań, które muszą być realizowane na rzecz obywateli i które muszą być realizowane w tradycyjnym modelu pracy – powiedział wczoraj (środa 19 stycznia) minister zdrowia, Adam Niedzielski. I zachęcał, aby prywatne firmy także wdrożyły to rozwiązanie.
Takie decyzje to wynik rosnącej liczby zakażeń koronawirusem. Minister zwiastuje, że już w przyszłym tygodniu dziennie może przybywać 50 tys. nowych chorych.
W czwartek (20 stycznia) poznaliśmy już projekt stosownego rozporządzenia. W jego myśl praca zdalna ma się odbywać zgodnie z ustawą covidową z marca 2020 roku. „W konsekwencji wprowadzenia tych rozwiązań ma zostać zmniejszone ryzyko powstawania tzw. ognisk zakażeń wirusem SARS-CoV-2, co ma zapobiegać występowaniu oraz potencjalnie przerywać łańcuch zakażeń tym wirusem w ww. miejscach. Przedmiotowa ingerencja normatywna jest uzasadniona bardzo dużym tempem wzrostu dobowej liczby osób, w odniesieniu do których jest potwierdzane zakażenie wirusem SARS-CoV-2 (18 stycznia 2022 r. potwierdzono zakażenie u 30 586 osób)" - czytamy w streszczeniu projektu.
Praca zdalna wywołana pandemią nie jest w Polsce niczym nowym. W ten sposób funkcjonowały już urzędy i firmy. Są także takie, które do tej pory nie powróciły w pełni do pracy stacjonarnej. Co w takiej sytuacji powinien wiedzieć pracownik?
Nie można odmówić
W myśl przytoczonej ustawy pracodawca może polecić wykonywanie zadań zdalnie w każdym momencie. Zatrudniony nie może odmówić nawet w sytuacji, gdy nie ma warunków technicznych, żeby pracować z domu. W takiej sytuacji to pracodawca musi zapewnić odpowiedni sprzęt. „Czasem oczywiście bywa tak, że pracodawca zapewni np. laptop czy telefon, ale pracownik nie ma warunków lokalowych. Obie strony powinny wówczas dążyć do porozumienia, omówić wszelkie szczegóły. Jednak to pracodawca podejmuje ostateczną decyzję, a pracownik musi podporządkować się decyzji pracodawcy” – precyzuje Państwowa Inspekcja Pracy. I dodaje, że także w każdym momencie pracodawca może cofnąć wydane polecenie.
Co z urlopem?
Mimo zmian w przepisach trzeba pamiętać, że zaległy urlop wypoczynkowy nadal trzeba wykorzystać do końca września. Z tego rozwiązania w pandemii często korzystały firmy. Zamiast delegować pracowników do domów, wysyłały pracowników na urlopy. „Obecnie tarcza 4.0 daje pracodawcom możliwość wysyłania na zaległe urlopy nawet bez zgody pracownika” – podkreśla PIP.
Będą dodatki?
Pracownikowi wykonującemu swoje zadania w domu nie przysługują żadne dodatkowe profity. Tego rodzaju praca ma być wykonywana na takich samych zasadach jak w biurze. Trzeba pamiętać, że zatrudnionemu cały czas przysługuje wszystko to, co jest zawarte w umowie o pracę. Mowa np. o dodatku stażowym czy funkcyjnym. Pracodawca ma jednak prawo sam wprowadzić dodatkowe świadczenia. Wszystko zależy od ustaleń pomiędzy pracodawcą a pracownikiem.
Czas pracy
Ewidencjonowanie czasu pracy w domu jest obowiązkiem pracownika. Ma się w nim znaleźć opis wykonywanych czynności, ich data i czas wykonania. Pracodawca może z pracownikiem określić bardziej precyzyjne szczegóły.
Urlop wypoczynkowy
Praca zdalna nie ma wpływu na wymiar urlopu pracownika. ”W kwestii urlopu nic się nie zmienia. Obowiązuje przecież ta sama umowa o pracę. Pracownik tym samym ma prawo do urlopu, tak jakby wykonywał pracę w normalnym trybie” – wyjaśnia PIP.