Nieco wcześniej dramatycznie brzmiące w słuchawce telefonu słowa, usłyszał od żony 63-latka oficer dyżurny tarnowskiej policji, że jej mąż pozostawił list pożegnalny i z zamiarem odebrania sobie życia wyszedł z domu. Doświadczony policjant doskonale zdawał sobie sprawę, jak ważny w tej sytuacji jest czas, którego ma naprawdę niewiele, dlatego żeby go nie tracić i zapobiec najgorszemu, natychmiast skierował w teren patrole.
Jednym z nich był partol w składzie sierżant Korus i aspirant Gawron. Dysponujący rysopisem poszukiwanego mundurowi zdali się na doskonały węch i świetne przygotowanie ich czworonożnego partnera, który podjął trop i po pokonaniu kilkuset metrów bezbłędnie doprowadził ich do miejsca gdzie znajdował się 63-latek. W pobliżu opuszczonych budynków przy ul. Braci Saków, w zaroślach siedział poszukiwany, trzymając w jednej ręce zapętlony sznur, w drugiej truciznę. Podczas rozmowy przyznał się policjantom, że przerastające go problemy osobiste, sprawiły, że chciał ich użyć. Przewodnicy pomogli panu i zabrali go do domu. Z uwagi na powagę sytuacji poprosili o wsparcie służby medyczne, które zdecydowały o przewiezieniu mężczyzny do szpitala.