W Polsce mamy 23 parki narodowe. Są to:
- Babiogórski
- Białowieski
- Biebrzański
- Bieszczadzki
- Bory Tucholskie
- Drawieński
- Gorczański
- Gór Stołowych
- Kampinowski
- Karkonoski
- Magurski
- Narwiański
- Ojcowski
- Pieniński
- Ujście Warty
- Świętokrzyski
- Tatrzański
- Wigierski
- Woliński
- Wielkopolski
- Poleski
- Roztoczański
- Słowiński.
Za wejście na teren 11 z nich trzeba zapłacić. Tak jest np. w przypadku Tatrzańskiego Parku Narodowego. W jego przypadku wpływy z biletów stanowią około 30 proc. wszystkich środków, jakimi dysponuje. Bilet normalny kosztuje 7 zł, a ulgowy połowę tej kwoty. Posiadacze Karty Dużej Rodziny oraz dzieci do lat 7 do TPN wchodzą za darmo.
W pięciu kolejnych parkach (np. Roztoczańskim) opłaty obowiązują tylko na wybranych ścieżkach. Pozostałe parki można odwiedzać za darmo. Ale to się zmieni. Jak informuje serwis prawo.pl, wejście do każdego z takich kompleksów będzie płatne. Tak wynika z przygotowywanego przez rząd projektu ustawy.
Sąsiad też zapłaci
I nie jest to jedyna zmiana, bo w myśl nowych przepisów nie będzie można zwolnić z obowiązku zakupu biletu nawet osób mieszkających koło parku. Co to oznacza w praktyce? Otóż to, że np. mieszkańcy Warszawy, którzy zechcą wybrać się na wycieczkę do Kampinoskiego Parku Narodowego, będą płacili. Prawo.pl wylicza, że mieszkańcy stolicy masowo odwiedzają ten park - w sumie ponad 1 mln osób rocznie. A park na nich nie zarabia. „Analogiczna sytuacja występuje w Wielkopolskim Parku Narodowym (około 1 mln odwiedzających) i Ojcowskim Parku Narodowym (ok. 400-500 tys. turystów)” - dodaje serwis.
Na co parkom te pieniądze?
Na co idą obecnie pieniądze z biletów? W przypadku TPN to działania ochronne lasu, zwierząt, działania edukacyjne, monitoring środowiska, sprzątanie, wywóz śmieci, a 15 proc. wpływów z biletów jest przeznaczane na Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.
- Bez pozyskanych w ten sposób środków finansowych wywiązanie się z zadań ustawowych byłoby niezwykle trudne. Szczególnie istotną pozycję w wydatkach zajmuje utrzymywanie szlaków, które ze względu na ogromną liczbę turystów i gwałtowne zjawiska pogodowe wymagają systematycznego nadzoru i remontów - tłumaczyła Paulina Kołodziejska z TPN, gdy w marcu ubiegłego roku park podniósł ceny biletów.
Same parki przyklaskują rządowemu pomysłowi. Podobne jak Radosław Ślusarczyk ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot. Zauważa jednak, że cena wstępu nie może być zaporowa. - Wpływy z cen wstępu nie mogą stać się modelem biznesowym, z którego będzie utrzymywana na przykład administracja parków- podkreśla.
Parki będą mogły pobierać także dodatkową opłatę za robienie w nim zdjęć czy filmowanie. Dodatkowo górskie kompleksy mogłyby doliczyć do ceny standardowego biletu jeszcze 15 procent. Jeżeli jednak ktoś wejdzie do parku bez biletu, to będzie musiał zapłacić - uwaga! - 50-krotność ceny biletu.