- Zróbmy tak jak w Starachowicach zapowiedział pan prezydent Marek Materek – wprowadźmy bezpłatną komunikację publiczną w Tarnowie, pod warunkiem, że znajdziemy 6 milionów złotych, które dzisiaj pasażerowie wpłacają do całego systemu. A więc gdybyśmy te 6 milionów znaleźli to tarnowianie – ja nie mówię, że wszyscy - bo trzeba utrzymać system biletów (bo dlaczego mieszkańcy Tarnowa mieliby dopłacać do innych). Powinna być to bezpłatna forma dla tylko dla mieszkańców Tarnowa, którzy są podatnikami - proponował Roman Ciepiela, prezydent Miasta Tarnowa.
Obecnie miasto za transport publiczny dla płaci 27 milionów złotych rocznie. W postaci wpływów z biletów do kasy miasta wraca 6 milionów złotych. Roman Ciepiela proponując bezpłatną komunikację dla tarnowian zasugerował, że pieniądze na pokrycie kosztów może pochodzić z podniesienia podatku od nieruchomości. Jeśli pomysł zyska poparcie radnych to bezpłatna komunikacja mogłaby funkcjonować w mieście od przyszłego roku.
- Nie zrobimy tego ad hoc od tego roku, to są decyzje poważne i mogą być podjęte ze skutkiem od przyszłego roku, ale warto to rozważyć - dodawał prezydent Tarnowa.
Przyczynkiem do dyskusji o komunikacji miejskiej w Tarnowie było obcięcie liczby kursów o niemal 1/3. Mieszkańcy sprzeciwiali się takiemu rozwiązaniu, bo przez to trudno im było dojechać m.in. do pracy czy do lekarza. Po protestach tarnowian zostały przywrócone wszystkie godziny odjazdów autobusów.
Z informacji przedstawionych na sesji przez szefa ZDiK wynika, że w Tarnowie z roku na rok spada liczba osób korzystająca z komunikacji miejskiej. W 2010 roku z transportu publicznego korzystało 15 milionów, a w 2021 roku – 7 milionów osób.