Pierwsze, poważne zmiany w przepisach dotyczących kierowców weszły w życie w czerwcu 2021 roku. Od tego momentu każdy prowadzący pojazd ma obowiązek zachować jeszcze większą ostrożność, zbliżając się do przejścia dla pieszych, a sami piesi zyskali na „zebrze” bezwzględne pierwszeństwo. Kolejną zmianą było zrównanie limitu prędkości do 50 km/h w terenie zabudowanym zarówno w dzień jak i w nocy, bo do tego czasu po zmroku można było jechać 60 km/h.
Już dane z pierwszych miesięcy obowiązywania tych przepisów wskazywały, że na drogach jest bezpieczniej. W 2021 r. w całej Polsce doszło do prawie 23 tys. wypadków, w których zginęło 2,2 tys. osób. Rok wcześniej było 738 zdarzeń więcej i 258 więcej ofiar.
Kolejne zmiany weszły w życie 1 stycznia tego roku. W myśl nowych przepisów zostały zaostrzone kary dla kierowców łamiących przepisy, a wysokość mandatów znacznie wzrosła. Policja codziennie podaje informacje o ukaranych kierowcach czy rowerzystach. Na przykład zamojska policja (województwo lubelskie) zatrzymała 23-letniego kierowcę forda, który otrzymał mandat w wysokości 3,2 tys. złotych. „Zapracował” na to popełniając kilka wykroczeń. Za wyprzedzanie na przejściu dla pieszych otrzymał karę w wysokości 1,5 tys. złotych. Za wyprzedzanie na linii podwójnej ciągłej 200 złotych, a za przekroczenie dozwolonej prędkości o 54 km/h - 1,5 tys. złotych. Mężczyzna stanie także przed sądem, bo prowadził auto bez prawa jazdy.
Według sondażu IBRIS, którego wyniki przedstawiła „Rzeczpospolita”, 69,1 proc. respondentów ocenia, że wysokie mandaty poprawią bezpieczeństwo na drogach. W tej grupie znajdują się osoby, które uważają, że tak stanie się „zdecydowanie” (20 proc. zapytanych o zdanie) oraz wskazujące, że zmiany „raczej” przyniosą efekt (46,5 proc.). Około 25 procent biorących udział w badaniu ocenia, że zaostrzenie przepisów nic nie da.
Najmocniej nowe rozwiązania popierają osoby w wieku powyżej 60 lat, a najwięcej sceptyków znajduje się w wśród 30–39-latków.