- Wsiadam na ulicy krakowska zakładowa, tam już wsiadamy przednim wejściem, bo środkowym i tylnym nie da się przejść, kierowca też nie zadowolony bo ludzie zasłaniają mu lusterka, każe się przesuwać bardziej w tył, no a jak, jak tam nie ma miejsca? To jest nie do pomyślenia. Pod dworcem opróżnia się trochę autobus i kierowca włącza komunikat że osoby bez maseczek, a przed chwilą było tak tłoczno, że jedno na drugim leżało, no to ludzie, to jest normalne? - mówi mieszkanka Tarnowa.
Tarnowianka zwraca także uwagę na fakt, że w autobusach nie pojawiają się kontrole.
- Oczekuję tego żeby puszczali w godzinach szczytu więcej dziewiątek, bo to jest nie sposób jechać, oni mówią że trzeba, obostrzenia jakieś, maseczki ubierać. Po co te maseczki jak na mnie z tył pięciu leży, bo są tak autobusy zatłoczone jedzie młodzież ze szkoły, jest tak dużo ludzi, że i w tej i w następnej jest to samo. To jest nie do pomyślenia. Dzwoniłam do tego pana ze ZDiK, to pan mi powiedział, że oni nie mają pieniędzy. No to kto ma mieć? Ja? - dodaje tarnowianka.
Zarząd Dróg i Komunikacji broni się, że zmiany są możliwe, jednak dopiero po zbadaniu, jakie są obecne potrzeby pasażerów.
- Podstawianie autobusów dodatkowymi, miało miejsce wtedy gdy komunikacja funkcjonowała w ograniczonym zakresie, czyli rozkłady jazdy, dni robocze były obsługiwane tak jak w soboty. Dodatkowo wtedy jeszcze, rozporządzenie Rady Ministrów precyzowało pewne ograniczenia dotyczące ilości przewożonych pasażerów. Na bieżąco mamy możliwość sprawdzenia jakie jest napełnienie w autobusach, ponieważ wszystkie autobusy mają urządzenia zliczania pasażerów. Jeżeli sytuacja stałaby się na tyle ciężka, że wymagane byłyby jakieś zmiany to wtedy w jakiś sposób będziemy starać się je dokonywać - mówi Wiesław Kozioł, kierownik działu organizacji transportu publicznego.
Dodajmy, że od czerwca tego roku ponownie autobusami może podróżować 100 procent maksymalnej liczby miejsc siedzących i stojących.