- Nie mogę dojechać samochodem dostawczym ani cięższym, bo jeżdżę Volkswagenem Sharanem. Tutaj nie wjadę, a po deszczu to już nie ma co marzyć – opisuje pan Bogusław, właściciel jednej z działek przy ul. Jana Tarnowskiego.
Pan Bogusław chciałby dostać się samochodem do swojej działki by o nią zadbać i uporządkować ją. Na razie to trudne do wykonania zadanie. Zdaniem naszego rozmówcy dojazd do działki mógłby być nie tylko od ul. Kosynierów, ale również od drugiej strony – od ul. Jarej.
- Jedna strona zablokowana dwoma ogrodzeniami plus drzewo rosnące na drodze. Średnica drzewa w granicach około 20 cm. Z dołu współwłaściciel z jednej strony zabezpieczył, nadsypał, żeby mu nie uciekało ogrodzenie, z drugiej strony jest podkopane – żali się pan Bogusław.
Po rozmowie z panem Bogusławem udaliśmy się do Urzędu Miasta Tarnowa, a dokładnie Zarządu Dróg i Komunikacji. Jak udało nam się ustalić, tylko część ulicy Jana Tarnowskiego należy do samorządu.
- To jest ulica, która ma nieuregulowany stan prawny. To znaczy, że nie dysponujemy własnością terenów. Właściwie to tylko na początku, od skrzyżowania z ulicą Kosynierów krótki, wąski pasek stanowi naszą własność i w tym obszarze ewentualnie możemy podejmować działania związane z zarządzaniem drogą czy utrzymaniem tej drogi – wyjaśniał Artur Michałek, dyrektor Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie.
Urząd miasta zobowiązał się też nieco polepszyć stan drogi.
- Tutaj zostaną podjęte działania doraźne związane z zabezpieczeniem tej drogi, tak żeby w sposób komfortowy ten odcinek, który jest uregulowany można było pokonywać – zapewniał Artur Michałek, dyrektor ZDiK w Tarnowie.
Urząd skontroluje szerokość drogi i wysypie kruszywo, które ma sprawić, że będzie ona mniej śliska.
Postanowiliśmy jeszcze sprawdzić, czy istnieje możliwość by pan Bogusław mógł dojechać do swojej działki od drugiej – południowej strony, czyli od ul. Jarej. Obecnie teren ten jest zagrodzony przez sąsiada. W tej sprawie udaliśmy się do prawnika.
- Wszystko wskazuje na to, że działki położone na południe, w stronę ulicy Jarej najpewniej stanowią własność prywatną. Jeżeli stanowią własność prywatną, a bohater reportażu ma dostęp do drogi publicznej zapewniany mu przez ten północny odcinek, to możliwość przymusowego, sądowego ustanowienia służebności drogi koniecznej nie istnieje. Tak naprawdę jedyne co można by było zrobić, żeby on sobie zapewnił komunikację na południe do ulicy Jarej to byłoby dogadanie się i umowne ustanowienie odpowiedniej służebności gruntowej z tymi właścicielami tych działek położonych w tej południowej części nazwijmy to tego szlaku – wyjaśniał adwokat Jacek Kusek.
Jednak adwokat, z którym rozmawialiśmy nie wyklucza tego, że istnieje możliwość prawna ustanowienia przejazdu w kierunku ul. Jarej. Tutaj sąd musiałby stwierdzić zasiedzenie. Aby tak się stało trzeba by było wykazać, że droga była w ten sposób użytkowana przez wiele lat. I w związku z problemem dojazdu mecenas Jacek Kusek radzi:
- Na północ - nudzić miasto, żeby miasto odpowiednio tę drogę przygotowało. Jeżeli chcemy na południe do ul. Jarej, to trzeba dokładnie sprawdzić stan własnościowy i sięgnąć pamięcią jak wcześnie odbywała się komunikacja w tym kierunku zarówno pana Bogusława jak i jego poprzedników prawnych, poprzednich właścicieli tego gruntu.
Z kolei Zarząd Dróg i Komunikacji dodaje, że w przyszłości ma w planach inwestycję w bezpośrednim sąsiedztwie – w rejonie ulic Braci Saków i Okrężnej. Po jej wykonaniu otworzy się możliwość polepszenia stanu innych dróg, w tym ul. Jana Tarnowskiego.