- Po pierwsze brak jest właściwych podstaw prawnych, co uważam, jest co najmniej wstydliwe dla policji, ponieważ jakiekolwiek ograniczenia wolności i swobód obywatelskich mogą w świetle konstytucji nastąpić jedynie na mocy ustawy. W tym wypadku policja powołała się na rozporządzenie, co jest zasadniczym problemem - mówi Jacek Jabłoński.
Sąd zwrócił uwagę na to, że wszystkie demonstracje miały charakter pokojowy.
- Uczestnicy mieli maseczki, szliśmy miejscami tylko do tego uprawnionymi, czyli chodnikami, wzięto pod uwagę, że zachowywaliśmy odległość.
Jacek Jabłoński nie ukrywa swojego żalu za skierowanie sprawy do sądu. Jak wspomina - podczas strajku kobiet współpraca z policją była godna podziwu.
- Na początku policja zachowywała się bardzo w porządku. Po prostu chroniła te demonstracje i pilnowała, żeby wszyscy szli, żeby było bezpiecznie. Natomiast potem zaczęły się legitymowania, nawoływania do rozejścia się, zaczęły się też - wbrew temu, co sąd stwierdził - wbrew prawu zarzuty uczestnictwa w nielegalnych zgromadzeniach, które nielegalne wcale nie były.
Organizatorzy tarnowskich strajków nie składają broni. Jeśli zajdzie taka potrzeba nadal będą się angażować i protestować. Dodajmy, że ta decyzja sądu jest identyczną, jeśli chodzi o zarzuty dla organizatorów strajków. W kwietniu sąd odmówił wszczęcia postępowania w sprawie Kamila Mitery.